Arma Hobby nie zwalnia tempa – choć mamy dopiero końcówkę kwietnia, firma zaprezentowała już drugą nowość w tym roku. Tym razem to eksportowa wersja Curtissa P-36 Hawk, czyli Curtiss H-75. Cieszy fakt wydania kolejnej miniatury w skali 1/72, tym bardziej że można spodziewać się wersji amerykańskiej w kolejnych pudełkach. Sprawdźmy zatem, co kryje się w środku i czy warto było czekać na tę miniaturę.
Model zapakowano w charakterystyczne dla Arma Hobby pudełko z efektownym boxartem. Na odwrocie tradycyjnie umieszczono grafiki dostępnych malowań.
W środku znajdziemy:
- 2 szare ramki z częściami plastikowymi
- 1 ramkę z częściami przeźroczystymi
- kalkomanię dla 3 wersji malowań (2 francuskie, 1 polskie)
- maski do malowania oszklenia i kół
- instrukcję modelu
- kod QR prowadzący do darmowych plików STL z dodatkowymi detalami do druku 3D
Warto zaznaczyć, że prezentowany zestaw to wariant rozszerzony o wydruk 3D, dostępny jako dodatkowa opcja podczas zamawiania modelu w przedsprzedaży.
Budowa krok po kroku
Tym razem zdecydowałem się zaprezentować zawartość nieco inaczej niż zwykle — podążając za instrukcją i pokazując kolejne elementy w kolejności montażu. Sama instrukcja jest rozbudowana, jak przystało na Arma Hobby, ale przy tym przejrzysta i czytelna.
Wnęki podwozia głównego
Pierwszy etap to wnęka podwozia głównego. Arma zastosowała tu nietypowe rozwiązanie — ściany wnęki zaprojektowano jako jeden długi element, który należy zagiąć w wyznaczonych miejscach.
Zabieg ten pozwolił na odwzorowanie licznych detali. Warto dodatkowo nawiercić zaznaczone otwory, by uzyskać jeszcze więcej realizmu.
Na odwrocie elementu zaznaczono miejsca zgięć — odrobina cienkiego kleju powinna wystarczyć, by zmiękczyć plastik i ułatwić formowanie.
.jpg)
Dla mniej wymagających dołączono również imitacje brezentowych osłon — zasłonią one sporą część wnęki, w tym bardzo dobrze odwzorowany sufit z nitami i strukturą skrzydła.
Kabina pilota
Podłoga kabiny także robi dobre wrażenie — znajdziemy tu mnóstwo drobnych nitów i konstrukcyjnych detali.
Jak zwykle w przypadku Arma Hobby, kokpit zaprojektowano bardzo szczegółowo. Część elementów jest bezpośrednio odlana na burtach, inne występują jako osobne części. Do tego dochodzi sporo kalkomanii oraz dwa warianty tablicy zegarów — co sugeruje przyszłe wersje zestawu.
Pozostałe elementy zostały zaprojektowane oddzielnie:
.jpg)
Ściana za fotelem pilota oraz sam fotel również zostały starannie opracowane — choć przy budowie warto odchudzić jego boki, by wyglądał jeszcze lepiej.
Montaż płatowca
Po zamknięciu kokpitu przechodzimy do scalania kadłuba i skrzydeł, a następnie montujemy stateczniki i przód samolotu. Powierzchnie sterowe są oddzielne, mają subtelne linie podziału i delikatnie zaznaczone wzmocnienia. Na spodzie steru wysokości znajdziemy zaznaczone inspekcje.
Statecznik jako osobny element to spore ułatwienie przy nakładaniu kalkomanii.
Warto
wspomnieć o jamkach skurczowych, które zauważyłem w moim egzemplarzu –
choć nie są one liczne, warto je uwzględnić podczas obróbki.
Elementy 20 i 21, czyli sekcja za silnikiem, również nie rozczarowują — odwzorowano na nich zapinki i inspekcje w subtelny sposób.
Silnik
Sercem modelu jest silnik, który został bardzo dobrze odwzorowany. Osłona składa się z czterech części, co pozwala na dokładne odwzorowanie detali, ale wymaga precyzji przy montażu.
Ciekawie rozwiązano też wyloty karabinów — same lufy warto dodatkowo nawiercić.
Podwozie i reszta
Instrukcja sugeruje teraz montaż podwozia.
Jakość elementów nie odbiega od tego co już pokazałem:
Opony mają zaznaczony bieżnik:
Na koniec montujemy śmigło — niestety się nie obraca. #zdrada
Powierzchnie modelu
Skoro omówiłem wiekszość elementów pora przyjrzeć się powierzchniom modelu. Linie podziału blach są delikatne, cienkie, ale jednocześnie wyraźne i ostre. Detale zaś są odwzorowane z dużą dbałością.
Lotki mają zaznaczone wzmocnienia, ale są zintegrowane ze skrzydłem — dla mnie to mały minus.
Wnęka podwozia ma odwzorowane nity:

Części przeźroczyste
Ostatnia ramka zawiera elementy przeźroczyste. Znajdziemy dwa wiatrochrony — przygotowanie pod kolejne wersje modelu.
Szkło jest całkiem cieńkie i delikatne, bardzo dobrej przejrzystości.
Malowanie i kalkomanie
Tradycyjnie, ostatnie strony instrukcji to kolorowe schematy malowania — całkiem różnorodne.


Cieszy obecność maszyny Zumbacha, ale równie ciekawie prezentuje się wersja w naturalnym metalu oraz trzecia propozycja.
Kalkomanie mieszczą się na arkuszu formatu A5, którego sporo miejsca zajmują napisy eksploatacyjne i oznaczenia kokpitu.
Niestety — największy minus zestawu to pasy na stateczniki wydrukowane razem z napisami.
To kłopotliwe dla modelarzy, którzy wolą malować oznaczenia. W tym przypadku ręczne malowanie byłoby banalnie proste i dałoby lepszy efekt niż kalkomania. Niestety, w tym wydaniu nie przewidziano osobnych napisów. Może Arma Hobby odpowie na głosy modelarzy i w kolejnym wydaniu umieści te napisy osobno? :)
Poza tym kalkomanie są ostre, dobrze nasycone kolorami i wyglądają bardzo dobrze.
Dodatki
Standardowym dodatkiem do modeli Arma Hobby są maski cięte w papierze kabuki, tak jest i tym razem. W zestawie znajduje się niewielki kartonik ze wszystkimi potrzebnymi maskami:
 |
Grafika producenta |
Kolejnym dodatkiem, dostępnym tylko w przedsprzedaży, jest wydruk 3D — niewielka kostka zawiera m.in. fotel pilota, tylną ścianę kabiny, rury wydechowe, tablicę przyrządów z orczykiem, karabiny, celownik oraz przyrządy celownicze. Dla tych, którzy postanowili poczekać z kupnem do premiery nic straconego. W instrukcji znajduje się kod QR prowadzący do darmowych plików STL z tymi samymi elementami. Można wydrukować je samemu lub zlecić druk komuś kto posiada drukarkę. Sam tak zrobiłem w przypadku P-39.
Warto rozważyć użycie tego dodatku — różnice, zwłaszcza w przypadku rur wydechowych, są zauważalne na pierwszy rzut oka.
Podsumowując: nowy Curtiss od Arma Hobby prezentuje się znacznie lepiej niż niedawno wydany
Hayabusa, co bardzo mnie cieszy. Jeśli miałbym porównywać, to temu modelowi bliżej do Yak-1b czy
Mustanga, a nie Hayabusy czy
dużej Airacobry. Nie ma widocznych nadlewek czy jamek skurczowych, a całość sprawia wrażenie lekkości i delikatności. Do pełni szczęścia brakuje jedynie nitowania, ale w tej kwestii stanowisko producenta pozostaje bez zmian. Daje to nadzieję, że zapowiadane kolejne modele będą trzymać równie wysoki poziom.
Omawiany zestaw został przekazany do recenzji przez przez producenta - firmę
Arma Hobby Z Aptekarską Precyzją
PS Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.
Komentarze
Prześlij komentarz