Na tę nowość Arma Hobby kazała nam czekać naprawdę długo. Pierwsze zapowiedzi pojawiły się dobrych kilka lat temu — jeśli pamięć mnie nie myli, to zaraz po premierze Mustanga w wersji B/C, czyli w 2022 roku. W międzyczasie pojawiły się głosy wątpiące, czy model ten w ogóle ujrzy światło dzienne. W końcu przecież na rynku jest już Mustang od Eduarda w tej samej skali.
Arma Hobby jednak zaskoczyła wszystkich i wypuściła swojego „małego konika” w wersji D. Pozostaje więc pytanie — czy ten model, po ostatnich zawirowaniach związanych z jakością wyprasek, dorównuje wcześniejszemu Mustangowi B/C? A może historia znów zatoczyła koło i mamy do czynienia z krokiem naprzód, tak jak poprzednio? Czy producent zaskoczył nas nietypowymi rozwiązaniami?
Na te pytania postaram się odpowiedzieć w tym artykule.
Ta recenzja będzie nieco inna niż poprzednie. Po pierwsze, zamierzam omówić większość — jeśli nie wszystkie — elementy modelu krok po kroku, zgodnie z instrukcją. Po drugie, ponieważ planuję zbudować tego Mustanga, w trakcie omawiania zestawu pojawią się również zdjęcia z budowy, zwłaszcza z wnętrza kabiny.
Zanim jednak przejdziemy dalej, tradycyjnie — rzut oka na tylną stronę pudełka oraz jego zawartość.
Przejdźmy od razu do instrukcji, która — jak zwykle w przypadku Arma Hobby — ma formę niewielkiej książeczki.
Na pierwszej stronie znajdziemy kod QR oraz link prowadzący do strony, z której można pobrać darmowy plik do druku 3D zawierający kilka drobnych detali. Dla modelarzy, którzy nie posiadają drukarki 3D, producent w przedsprzedaży oferował możliwość zakupu zestawu z już wydrukowanymi elementami. Tego typu akcje pojawiają się regularnie, dlatego warto śledzić aktualności na stronie Arma Hobby.
Kolejne etapy budowy zostały przedstawione w sposób jasny i czytelny. Pomaga w tym kolorowy druk, który nie tylko wyróżnia kluczowe momenty montażu, ale również ułatwia malowanie wnętrza.
Tradycyjnie budowę rozpoczynamy od kabiny pilota — zbiornika paliwa, fotela oraz drążka sterowego.
Tak prezentują się te części w plastiku:
.png)
Kolejnym etapem montażu jest dodanie różnego rodzaju agregatów umieszczonych nad zbiornikiem paliwa. To właśnie w tej części instrukcji zaczyna się pojawiać gęstość detali charakterystyczna dla Arma Hobby.
Widać również, że przewidziano kalkomanie na te detale.
Przy okazji na zdjęciu widać też inne elementy wnętrza kabiny – części 71, 60 oraz 64. Poziom detali, jaki Arma Hobby uzyskała w tej skali, naprawdę robi wrażenie – ilość drobnych szczegółów jest wręcz oszałamiająca.
Kolejnym etapem budowy jest montaż tablicy przyrządów oraz orczyka. Oba elementy, mimo niewielkich rozmiarów, zostały odwzorowane z dużą dbałością o szczegóły – zwłaszcza tablica zegarów, która po pomalowaniu i nałożeniu kalkomanii będzie wyglądała bardzo realistycznie.
Po prawej kolejna drobna część do kabiny, nr 34 - manetka.
Następny etap budowy to dalsze uzupełnianie wnętrza kabiny. Na tym etapie należy również zamontować kółko ogonowe wraz z jego wnęką oraz wkleić drzwi komory podwozia ogonowego. Warto zwrócić uwagę na precyzyjne dopasowanie tych elementów – ich poprawne ustawienie ma znaczenie zarówno dla wyglądu, jak i późniejszego spasowania połówek kadłuba.
Chłodnica ma ładnie zaznaczoną strukturę siatki:
W tym momencie warto przyjrzeć się wewnętrznej stronie połówek kadłuba. Większość detali została zaprojektowana jako oddzielne elementy, co moim zdaniem ma co najmniej dwa istotne plusy. Po pierwsze, dzięki temu udało się uniknąć wciągów plastiku, które pojawiały się w wersji B/C. Po drugie, modelarz zyskuje większą swobodę — może pominąć niektóre elementy, dostosowując wnętrze do konkretnej wersji odwzorowywanego samolotu.
Jak wspomniałem na początku artykułu, model od razu trafił na warsztat, więc teraz pora pokazać efekty pierwszych prac. Na poniższym zdjęciu możecie zobaczyć wszystkie elementy kokpitu, które posłużą do odwzorowania wnętrza Mustanga.
Oraz po pomalowaniu:
Nadmienię tu tylko, że użyłem fotel drukowany 3D.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że wnętrze modelu jest dosłownie usiane kalkomaniami. To cecha charakterystyczna dla modeli tego producenta, która bardzo mi się podoba. Kalkomanie Techmodu są wydrukowane na najwyższym poziomie, a połączenie detali odtworzonych w plastiku z kalkomaniami daje znacznie lepszy efekt niż na przykład płaskie blaszki fototrawione z nadrukiem.
.png)
Tak zaś prezentują się te kalkomanie na detalach szoferki:
Oraz po umieszczeniu wszystkiego na swoim miejscu:
Na koniec całe wnętrze złożone na sucho. Pokusiłem się o dodanie drobnego detalu jakim sa przewodty od baterii do radia.
Pora jednak wrócić do recenzji. Jeśli już mowa o kalkomaniach, ciekawym rozwiązaniem wyróżnia się wnęka podwozia. Ta przestrzeń wymaga od modelarza dużo cierpliwości ze względu na wymagające malowanie. Większość powierzchni blach pozostaje niepomalowana, jednak miejsca nitowania należy pokryć kolorem Zinc Chromate Yellow, co wymaga sporego maskowania. Producent poszedł tu naprzód i zaproponował srebrne kalkomanie, które należy nanieść na wnękę po pomalowaniu całej powierzchni kolorem podkładu antykorozyjnego.
Sama wnęka prezentuje się następująco:
W tym miejscu producent zastosował ciekawe rozwiązanie w zakresie podziału części w obrębie wnęki podwozia. W Mustangach B/C odtworzone wraz ze skrzydłem żebra często powodowały powstawanie jam skurczowych na powierzchni skrzydła.
Przed sklejeniem skrzydła należy jeszcze wkleić dźwigar oraz ściankę po środku.
.png)
.png)
.png)
Przed sklejeniem skrzydeł musimy zdecydować, w jaki sposób wykonamy oświetlenie sygnalizacyjne. Czy pozostawimy ten detal tak, jak jest – odtworzony razem ze skrzydłem – czy też wywiercimy otwory i wkleimy przezroczysty element.
Tak ten detal prezentuje się w szarym plastiku:
Od wewnętrznej strony skrzydła przygotowano podfrezowane otwory, które modelarz może przewiercić, jeśli planuje zamontować w tym miejscu element przezroczysty. To praktyczne rozwiązanie, które pozwala dostosować model do wybranego wariantu bez ryzyka uszkodzenia delikatnych detali.
Sam element przezroczysty jest dość drobny — znajdziemy go obok innej małej części, czyli obiektywu kamery. Może to sugerować, że w przyszłości Arma Hobby planuje wypuścić również wersję rozpoznawczą Mustanga.
Podczas oględzin wewnętrznej strony skrzydeł można zauważyć dwie ciekawe rzeczy. Po pierwsze — podfrezowana powierzchnia w miejscu wnęk uzbrojenia może sugerować, że w przyszłości pojawią się dodatki wzbogacające model o szczegółowo odwzorowaną wnękę uzbrojenia, być może w formie wydruków 3D. Po drugie — na dolnej połówce skrzydła zaznaczono liczne punkty montażowe pod uzbrojenie podwieszane, w tym w miejscach, które mogą wskazywać na możliwość podwieszenia rakiet stosowanych w czasie wojny koreańskiej.
.png)
Zewnętrzne powierzchnie skrzydeł zostały potraktowane w sposób bardzo przemyślany i nietuzinkowy. W rzeczywistych Mustangach skrzydła były szpachlowane, aby poprawić własności aerodynamiczne samolotu. W efekcie linie podziału blach i nity były niemal niewidoczne — jedynie klapki inspekcyjne i komory uzbrojenia odznaczały się na gładkiej powierzchni.
Producent postanowił więc połączyć historyczną poprawność z atrakcyjnym wyglądem modelu. Linie podziałowe, które w oryginale były zaszpachlowane, zostały tutaj tylko delikatnie zaznaczone — są trudne do uchwycenia nawet na zdjęciach, ale subtelnie widoczne na modelu, co daje bardzo realistyczny efekt. Panele inspekcyjne oraz wnęki uzbrojenia odwzorowano natomiast w klasyczny sposób, z wyraźnymi liniami podziału. Dodatkowo fragment centropłatu w okolicy wlotu powietrza do chłodnicy, który w oryginale nie był szpachlowany, posiada zaznaczone nity.
Na koniec warto wspomnieć o ostatnim elemencie skrzydeł, czyli klapach. Zostały one zaprojektowane jako oddzielne części i przedstawione w pozycji opuszczonej. Arma Hobby ponownie postawiła tutaj na wierność oryginałowi – większość Mustangów widocznych na archiwalnych zdjęciach ma właśnie tak ustawione klapy.
Istnieją dwa wytłumaczenia tego zjawiska. Pierwsze mówi, że po wyłączeniu silnika w układzie hydraulicznym spadało ciśnienie, co powodowało samoczynne opadanie klap. Według drugiej wersji piloci celowo zostawiali klapy w tej pozycji – taki zapis znajdował się w instrukcjach obsługi, ponieważ zapobiegało to przypadkowemu nadepnięciu na klapę przez obsługę naziemną i jej uszkodzeniu.
To drobny, ale bardzo charakterystyczny szczegół, który dodaje modelowi realizmu i sprawia, że już na etapie budowy wygląda on naturalnie i zgodnie z rzeczywistością.
Same klapy zostały zaprojektowane naprawdę świetnie – pełne są drobnych detali, w tym zarówno nitów wklęsłych, jak i wypukłych, co dodaje im realizmu. Całość wygląda bardzo przekonująco już po wyjęciu z ramki. Co więcej, średnio doświadczony modelarz bez większego problemu poradzi sobie z ich przerobieniem, jeśli będzie chciał zamontować je w pozycji podniesionej. To dobrze przemyślany element, który daje swobodę w wyborze sposobu prezentacji gotowego modelu.
Skoro była już mowa o powierzchni skrzydeł, warto teraz przyjrzeć się kadłubowi, który prezentuje się naprawdę świetnie. Linie podziału są delikatne, ale wyraźne, a wokół paneli widać subtelnie zaznaczone zapinki oraz pojedyncze nity. Jedyna rzecz, nad którą można nieco ubolewać, to brak pełnego nitowania kadłuba. Z drugiej strony — to rozwiązanie ma też swoje plusy. Osobiście wolę samodzielnie wykonać nitowanie, niż mieć do czynienia z przesadnie głębokimi nitami, jak to bywa w modelach niektórych producentów.
Podążając dalej za instrukcją, dochodzimy do etapu montażu stateczników. W tym miejscu należy dokonać pierwszego istotnego wyboru – producent przewidział dwie wersje statecznika pionowego: z grzebieniem (czyli „brzechwą”) lub bez niego. Dodatkowo w zestawie znajdziemy dwa warianty stateczników poziomych – ze sterami krytymi płótnem oraz w wersji metalowej. Widać tu duży nacisk na uniwersalność zestawu, który pozwala odwzorować różne warianty Mustanga D i dopasować model do konkretnej maszyny, jaką chcemy przedstawić.
Dodatkowo płetwa jest wykonana w dwóch wariantach różniacy się umiejsowieniem lini podziałowej.
Powoli zbliżamy się do końca tej wirtualnej budowy Mustanga. W kolejnych etapach pozostaje już tylko połączenie kadłuba ze skrzydłami oraz dodanie szeregu drobnych detali. Po raz kolejny uwagę zwraca duża liczba elementów opcjonalnych, które pozwalają dostosować model do różnych wersji i konfiguracji samolotu.
Panel znajdujący się pod silnikiem został zaprojektowany w dwóch wersjach:
Oraz drobne panele z boku silnika w trzech wariantach:
Kolejny etap budowy obejmuje montaż podwozia. I tutaj ponownie Arma Hobby pozytywnie zaskakuje – producent przewidział bardzo praktyczne udogodnienie. Na ramce z elementami przeźroczystymi znajdziemy prostą, ale pomysłową podstawkę, która ułatwia prawidłowe ustawienie i montaż goleni podwozia. Świetny, a zarazem prosty pomysł, który zdecydowanie ułatwi życie modelarzom.
Opony prezentują się naprawdę dobrze – mają starannie odwzorowany bieżnik, który wygląda bardzo naturalnie. Minusem jest jednak dość duży kanał wlewowy, którego usunięcie będzie wymagało ponownego odtworzenia fragmentu bieżnika. Same opony mają subtelne, realistyczne ugięcie, które dodaje modelowi autentyczności. Równie dobrze wygląda felga koła – choć bardziej wymagający modelarze mogą pokusić się o wymianę na elementy drukowane w 3D, różnica w jakości nie będzie znacząca.
Golenie podwozia mają miejscami niewielkie nadlewki, których usunięcie może zająć trochę czasu i wymagać odrobiny cierpliwości. Warto jednak poświęcić ten moment, by uzyskać czystszy i bardziej realistyczny efekt. Osłony podwozia natomiast mają dość grube ścianki – dobrze byłoby je delikatnie pocienić przed montażem, co zdecydowanie poprawi ich wygląd i doda lekkości całej konstrukcji.
Praktycznie cały model mamy już za sobą — zostało naprawdę niewiele elementów do omówienia i jeszcze mniej zdjęć do pokazania. Ostatnie kroki w instrukcji dotyczą końcowego montażu, czyli dopasowania wszystkich drobnych detali, zamknięcia bryły samolotu i przygotowania go do malowania. To moment, w którym Mustang zaczyna nabierać ostatecznego kształtu i charakteru.
Dwa różne kołpaki i dwa typy śmigieł sprawiają, że z tego zestawu można bez problemu zbudować również wersję P-51K. Co ciekawe, właśnie trwa przedsprzedaż Mustanga w wersji K na stronie Arma Hobby.
Kolektory wydechowe wymagają od nas nieco pracy - aby dobrze wyglądały warto nawiercić w nich otwory. Ewentualnie zaopatrzyć się w żywiczne aftermarkety.
Osłona tablicy zegarów również jest dostepna w dwóch wersjach:
Skoro w instrukcji pojawił się etap montażu oszklenia, to warto mu się teraz przyjrzeć. Elementy przeźroczyste są bardzo dobrej jakości — cienkie, klarowne i pozbawione widocznych zniekształceń powierzchniowych. Niestety, ze względu na swój sferyczny kształt, nieco zniekształcają obraz, co w tej skali jest jednak całkowicie zrozumiałe. Odrobina polerki lub kąpiel w Sidoluxie z pewnością pomoże wydobyć pełną przejrzystość i głębię szkła.
Ramka z oszkleniem pełni jeszcze jedną, bardzo przemyślaną funkcję. Jest zaprojektowana tak, że można z niej zrobić bardzo praktyczną podstawkę ułatwiającą prawidłowy montaż podwozia, oraz późniejszy transport ukończonego modelu. Świetny pomysł!
W prawym dolnym rogu pokazano schemat montażu podstawki:
Do zestawu producent dołączył również niewielki kartonik z
maskami do oszklenia, wyciętymi z papieru kabuki. To praktyczny dodatek, który znacząco ułatwi pracę przy malowaniu. Dla porządku i kronikarskiego obowiązku – poniżej zamieszczam zdjęcie:
Ostatni etap to montaż podwieszeń, mamy do wyboru zbiorniki oraz bomby:
A poniżej jeszcze kilka zdjęć, które nie załapały się wcześniej:
.png)
Najmniejsza część jaką znalazłem - lusterko:
Uzbrojenie montowane w skrzydle zaprojektowano w postaci trójzęba:
Całość elementów plastikowych mamy już za sobą, więc pora przyjrzeć się kalkomaniom oraz schematom malowania, jakie producent przygotował w tym zestawie. Jak już wspomniałem kalkomanie zostały wydrukowane na janwyższym poziomie i prezentują się bardzo dobrze.
Jedyne co zauważyłem na moim egzemplarzu to lekko rozjechane kolory przy swastykach, kalkomania 12 i 12a.
Co do malowań - otrzymujemy trzy ciekawe propozycje. Dwie amerykańskie i jeden brytyjski konik:
Tym sposobem dotarłem do końca opisu zawartości kolejnego zestawu wypuszczonego przez
Arma Hobby. Przyznam, że miałem pewne obawy, co znajdę w środku, jednak model mogę podsumować krótko –
wstydu nie ma! Co więcej, projektant ponownie zaskoczył nas kilkoma
niecodziennymi, przemyślanymi rozwiązaniami, które z pewnością
ułatwią budowę tego Mustanga. Jak sprawdzą się one w praktyce? Tego zamierzam przekonać się już wkrótce podczas budowy!
Omawiany zestaw został przekazany do recenzji przez przez producenta - firmę
Arma Hobby Z Aptekarską Precyzją
PS Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.
Komentarze
Prześlij komentarz