P-39N Airacobra 1:48 Arma Hobby - Przegląd zawartości

Jeśli ktoś ostatnio pomyślał, że polski świat modelarski staje się nudny, czas wyprowadzić go z błędu. Ponownie zrobiło się głośno dzięki premierze nowego zestawu od Arma Hobby. Muszę przyznać, że nie znam innego producenta, który wzbudza tak skrajne emocje wśród modelarzy jak właśnie oni. I tym razem nie było inaczej. Brakuje tylko, żeby wraz z każdą nową premierą na ulicach pojawiały się bojówki zwolenników i przeciwników tej firmy. Patrząc na to, co można znaleźć na polskich forach, część użytkowników już dawno podzieliła się na ultrafanów, którzy bronią Arma Hobby jak Częstochowy, oraz na zagorzałych krytyków, doszukujących się wad na każdym kroku i od dawna przepowiadających finansowy upadek tej firmy. Można by pomyśleć, że brakuje tylko organizowania „ustawki”…Jednak wróćmy do tematu dzisiejszego artykułu. Po dość cichej premierze Airacobry w wersji Q, która szybko się wyprzedała, ogłoszono wydanie kolejnego zestawu, który właśnie trafił w moje ręce. Co ciekawe w momencie gdy piszę ten artykuł trwa jeszcze przedsprzedaż i model można kupić w promocyjnej cenie.

40011 P-39N Airacobra 1/48


Pudełko ma charakterystyczną estetykę, dzięki której od razu można rozpoznać producenta. Na odwrocie tradycyjnie znajdują się grafiki dostępnych wersji malowania.

Jak zwykle w przypadku skali 1/48, w pudełku znajdziemy kalkomanie do trzech zestawów malowania, a mówiąc dokładniej – do trzech i pół.

Zawartość zestawu prezentuje się okazale:

 

Mamy trzy ramki z szarego plastiku i jedną przeźroczystą:

 

Dodatkowo, w zestawie znajdują się instrukcja, kalkomanie, maski, stalowe kulki oraz arkusik z erratą.

Zaczynając od plastiku – po wstępnym obejrzeniu części, prezentują się one całkiem dobrze.

Ramka A zawiera detale kokpitu, wnęk podwozia i inne drobne elementy.


Ramka B to głównie elementy kadłuba, stery i tym podobne.


Ramka C, na której większość miejsca zajmują skrzydła, zawiera również drobniejsze części, takie jak kółka, podwieszenia czy śmigła.

Oraz ramka T z elementami oszklenia:



No dobrze, z daleka wszystko wygląda pięknie, nawet modele od Mistercraft, ale czas przyjrzeć się temu bliżej. Uzbrojony w dodatkowy obiektyw, dokładnie zlustrowałem powierzchnie modelu centymetr po centymetrze. Oto wyniki mojej inspekcji:

Na pierwszy strzał ramka A:

Tablica zegarów prezentuje się całkiem ładnie, choć mam wrażenie, że niektóre detale mogłyby być nieco mocniej zarysowane.

 
Znacznie lepiej wypadają pozostałe elementy, jak na przykład panel z przełącznikami:
 
 
 Albo pedały:
 



 
 Wręga za fotelem pilota ma zaznaczone otwory, które warto będzie rozwiercić:
 
 
 
Następnie pod obiektyw makro trafiła ramka ze skrzydłami. Niestety, pierwsze zestawy P-39Q miały widoczne jamki skurczowe na tych powierzchniach. Postanowiłem sprawdzić, czy ten problem wciąż występuje:
 




Na szczęście, w moim egzemplarzu nie zauważyłem żadnych niedociągnięć. Jednak coś innego rzuca się w oczy – brak odwzorowania nitowania. Jest to jeden z aspektów tego modelu, który rozczarował wielu modelarzy, i rozumiem dlaczego. Bądźmy szczerzy, Arma Hobby, wydając model Hurricane'a, wystrzeliła w kosmos, jeśli chodzi o jakość powierzchni plastikowego modelu. Oczywiście, za tak bogato zdetalowaną powierzchnią idzie wyższy koszt produkcji, co przekłada się na cenę modelu. Dla niektórych cena Hurricane'a była zbyt wysoka, co stało się kolejnym powodem do narzekań na Armę. Niemniej jednak, miniatura Hurricane'a ustawiła poprzeczkę tak wysoko, że nowa Airacobra wypada – powiedzmy to – zwyczajnie. W dalszym ciągu jest to jednak bardzo dobrze wyglądający model. Wszystkie detale są ładnie zaznaczone, linie podziału są wyraźne i jednocześnie cienkie. Choć nitowanie nie zostało odwzorowane, na powierzchni są zaznaczone śruby i zapinki na panelach inspekcyjnych. W moim egzemplarzu nie ma również słynnych już skurczów na skrzydłach.*




 
Jedyną rzeczą, którą zauważyłem, jest niewielka smuga, ale trudno mi stwierdzić, czy to cień, czy ślad pozostawiony przez zastygające tworzywo.


Jednym słowem, nawet jeśli coś jest, to jest to tak delikatne, że zniknie pod warstwą podkładu.

Przyczyną tych problemów może być dość skomplikowana struktura wnęki podwozia znajdująca się wewnątrz skrzydła:


 
I tutaj nasuwa mi się pytanie, dlaczego po prostu nie zaprojektowano tego jako osobno wklejany element? Wydaje się, że to rozwiązanie mogłoby wyeliminować problemy ze skurczami.
 
Przy okazji oglądania spodniej części skrzydeł, moją uwagę zwróciły nietypowe elementy pozycjonujące dolną i górną połówkę skrzydeł:



Podchodzę do tego rozwiązania z pewną rezerwą i na pewno dokładnie sprawdzę, czy wszystko dobrze pasuje, bo to miejsce wydaje się potencjalnie problematyczne.
 
Pozostała ostatnia ramka z szarego plastiku, zawierająca kadłub i inne większe elementy. Podobnie jak wcześniej, części mają ładnie zaznaczone luki i panele, ozdobione licznymi śrubami i zapinkami. Ci bardziej spostrzegawczy mogą zauważyć, że wlot powietrza na nosie został umieszczony niezgodnie z oryginałem. Dlatego do modelu dołączono wcześniej wspomnianą erratę z poprawionym elementem wydrukowanym w 3D.

 


 
 
 
Wprawne oko dostrzeże również niewielkie jamki skurczowe przy wlocie powietrza za kabiną pilota. Tak, w tym momencie wszyscy przeciwnicy Arma Hobby mogą odtrąbić sukces i z satysfakcją rozejść się do domów. Prawda jest jednak taka, że nie ma tu powodu do dramatyzowania – miejsca te są łatwo dostępne i nie powinno być dużym problemem wyprowadzenie tych powierzchni. Jak dobrze wiemy, a przynajmniej ci, którzy zbudowali więcej niż jeden model, takie sytuacje zdarzają się nawet najlepszym producentom.

Kolejne miejsce wymagające drobnych poprawek to końcówka kadłuba:

Ostatnim "problemowym" miejscem są zasobniki na karabiny:

I to by było na tyle. Reszta jest po prostu… nudna. Przynajmniej dla tych, którzy źle życzą AH. Żadnych interesujących niedociągnięć czy wpadek. Wszystkie elementy kabiny i wnęk podwozia są po prostu bardzo ładnie odwzorowane:



Stery i powierzchnie sterowe są zaprojektowane jako oddzielne elementy:

Niestety, szkoda, że światła pozycyjne na stateczniku nie zostały zaprojektowane osobno z przezroczystego plastiku. Może warto o tym pomyśleć następnym razem? :)

Stery wysokości oraz kierunku mają subtelnie zaznaczone wzmocnienia.




Z zestawu będzie można zbudować więcej wersji Airacobry, co sugerują trzy różne śmigła oraz taka sama liczba nosków:


Pora przejść do ramki z oszkleniem. W tym przypadku również nie ma zaskoczeń.
 


 
Skoro na zdjęciach pojawiły się kalkomanie, warto powiedzieć o nich kilka słów. Do pierwszego wydania Airacobry kalkomanie drukował Cartograf, natomiast w tym zestawie wrócono do Techmodu. Na pierwszy rzut oka nie ma się do czego przyczepić – po bliższym przyjrzeniu również. Ostre przejścia kolorów, ładne nasycenie druku, czytelne napisy – wszystko to sprawia, że nakładanie kalkomanii od polskiego producenta jest prawdziwą przyjemnością. Zresztą, spójrzcie sami:
 
 
 







Jedynym słabszym rozwiązaniem są pasy pilota dostępne jedynie w formie kalkomanii, ale o tym już wspominałem przy wcześniejszych recenzjach modeli Arma Hobby.

 
Jak wcześniej pisałem, do modelu dołączono również erratę z poprawionymi wlotami powietrza, wydrukowanymi w 3D.
 

Wygląda na to, że ta pomyłka wyszła nam, modelarzom, na dobre – wydrukowane wloty prezentują się bardzo ładnie. I co ważne są one zdublowane.


Dodatkowo, wraz z erratą otrzymujemy link umożliwiający pobranie pliku z projektem 3D fotela pilota z pasami oraz detalami kabiny.

Warto wspomnieć, że wraz z premierą pierwszej Airacobry, Arma Hobby wprowadziła do swojej oferty możliwość zakupu plików do samodzielnego wydruku dodatków do swoich modeli. W przypadku P-39 są to między innymi zaczepy, rury wydechowe, koła, powierzchnie sterowe i wiele innych elementów. Co więcej, przy zakupie modelu otrzymujemy wspomniane pliki z fotelem pilota, detalami kabiny oraz zaczepami do bomb i zbiornika paliwa. Kod QR umożliwiający dostęp do tych plików znajduje się również w instrukcji modelu.


Jeśli chodzi o instrukcję, to nie odbiega ona niczym od wcześniejszych wydawnictw tego producenta.
 

 
Na ostatnich stronach zaprezentowano dostępne schematy malowań:




 
Jak widać, radziecką maszynę można wykonać w dwóch wariantach – z dedykacją i bez niej.
 
Podsumowując, Arma Hobby wydała kolejny dobrze prezentujący się model, który według mnie nie zasługuje na zły PR, jaki go otacza. Wydaje mi się, że na jego odbiór złożyło się kilka czynników, które oddzielnie nie wywołałyby aż tak negatywnego odbioru w części naszego środowiska. Po pierwsze, apetyt rośnie w miarę jedzenia – z każdym kolejnym modelem Arma Hobby zaskakiwała nas tym, co potrafią osiągnąć w plastiku. Jednak w pewnym momencie dochodzi się do ściany, zarówno pod względem ekonomicznym, jak i technologicznym, i trudno jest zrobić coś jeszcze lepszego. Po drugie, na odbiór tego modelu mogła wpłynąć nowa narzędziownia, której pracownicy musieli opanować wszystkie umiejętności, które wcześniej wypracowano stopniowo przy wydawaniu kilku modeli. Po trzecie, P-39 miał płaskie, zlicowane z powierzchnią kadłuba nity, co częściowo tłumaczy decyzję Arma Hobby, by pozostawić to tak, jak jest. Wolę to, niż żeby powierzchnia kadłuba wyglądała jak postrzelana, a nie wiadomo, jak z tym zadaniem poradziłaby sobie nowa narzędziownia. I wreszcie, po czwarte – chcieliście mieć tańszy model, to macie. Nie można mieć w końcu wszystkiego. Mi taki układ odpowiada.


Omawiany zestaw został przekazany do recenzji przez przez producenta - firmę Arma Hobby


 Z Aptekarską Precyzją

*według wpisu producenta na blogu udało się poprawić formy i wyeliminować problem jamek skurczowych

PS Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nakajima Ki-43 II Hayabusa 1:72 Arma Hobby - Przegląd zawartości