Nakajima Ki-43 II Hayabusa 1:72 Arma Hobby - Przegląd zawartości


Trzeba przyznać, że w minionym roku Arma Hobby nie rozpieszczała wielbicieli skali 1:72. Owszem, na rynku pojawiło się kilka nowych pudełek z logo tego producenta, jednak były to jedynie kolejne edycje dobrze znanych modeli, takich jak P-51B czy kultowy Hurricane. Trochę monotonnie, prawda? Na szczęście, pod koniec roku, w grudniu 2024, warszawski producent zaskoczył modelarzy prawdziwą nowością: Nakajimą Ki-43 II Hayabusa – japońskim myśliwcem rodem z kraju kwitnącej wiśni.

70078 Nakajima Ki-43 II Hayabusa

Pudełko utrzymane jest w estetyce charakterystycznej dla Arma Hobby. Na okładce znajdziemy przyciągający wzrok boxart oraz rzuty boczne trzech wersji malowań dostępnych w zestawie.

Zawartość opakowania nie odbiega od standardów producenta. Wszystkie elementy zostały zapakowane w foliową torebkę, a zestaw składa się z trzech plastikowych ramek, arkusza kalkomanii, maski oszklenia oraz przejrzystej instrukcji montażu.

Elementy modelu rozmieszczono na dwóch szarych ramkach oraz jednej przezroczystej.



Większa ramka zawiera główne elementy płatowca, takie jak skrzydła i kadłub. Części zostały starannie zaprojektowane i precyzyjnie uformowane, co prawda linie podziału nie są tak delikatne jak w Mustangu czy Hayate. Widać jednak wyraźny postęp w stosunku do P-39, w któym to można było odczuć spadek jakości powierzchni. Dla mnie jest to pozytywny sygnał.




Powierzchnia kadłuba i skrzydeł jest dość monotonna, z niewielką ilością detali. Częściowo wynika to z charakterystyki samolotu, który cechował się prostą konstrukcją. Dodatkowo zrezygnowano z odwzorowania większości nitów i zapinek, których w tym samolocie rzeczywiście nie było wiele. W rezultacie linie podziału wydają się miejscami zbyt grube i odrobinę zbyt dominujące.


 

Podczas oglądania elementów w oczy rzuca się spora ilość nadlewek. Producent tłumaczy to chęcią uzyskania odpowiednio cienkiego statecznika pionowego. Aby tak delikatne elementy mogły zostać prawidłowo uformowane, konieczne było zastosowanie wyższego ciśnienia wtrysku, co niestety skutkowało pojawieniem się nadlewek. Dla mnie to wyjaśnienie brzmi sensownie, zwłaszcza że statecznik rzeczywiście ma grubość kartki papieru, co powinno dodać lekkości gotowemu modelowi.


W okolicy statecznika nadlewki są najbardziej widoczne, jednak ich usunięcie nie powinno sprawić większych trudności. Jedyna rzecz, na którą należy zwrócić uwagę, to mocowanie anteny na szczycie statecznika. Warto wspomnieć, że w internecie można już znaleźć poradniki, które pokazują, jak modelarze sobie z  tym radzą.

Kolejną rzeczą, którą warto zauważyć, są niewielkie wypryski na dolnej powierzchni skrzydeł. Wyglądają one trochę jak efekt uszkodzenia formy. Na szczęście ich usunięcie jest bardzo proste i nie wymaga dużego nakładu pracy.



 

Kontynuując oględziny ramek, prostotę tego samolotu widać w wielu miejscach. Kabina pilota również odzwierciedla tę specyfikę – na jej podłodze i ścianach odwzorowano jedynie kilka elementów, co odpowiada rzeczywistej budowie samolotu. 



Pozostałe elementy wyposażenia kabiny zostały zaprojektowane jako oddzielne, filigranowe części.

 


 
Niektóre z nich są tak drobne, że łatwo je przeoczyć lub zgubić podczas pracy.

Fotel pilota podzielono na dwie części – oparcie uformowano razem z wręgą, a siedzisko wykonano jako osobny element.

 

Tablica przyrządów również robi dobre wrażenie.

W połączeniu z zestawową kalkomanią powinna spełnić oczekiwania nawet wymagającego modelarza.

Warto również wspomnieć o celowniku. Producent oferuje go w dwóch wersjach: z przezroczystego tworzywa oraz z klasycznego szarego plastiku, co daje modelarzowi dodatkowe możliwości wyboru.


Idąc w kierunku nosa samolotu, warto zatrzymać się na chwilę przy silniku, który z pewnością będzie jednym z bardziej atrakcyjnych elementów gotowego modelu. Niestety pewnym wyzwaniem będzie dokładne usunięcie wszystkich drobnych nadlewek.


 

Arma Hobby od lat stawia na modułowość i możliwość wykonania różnych wersji rozwojowych danej maszyny. Nie inaczej jest tym razem – zestaw zawiera dwa rodzaje kolektorów wydechowych, w obu przypadkach warto mocniej rozwiercić otwory.


W zależności od wybranej wersji modelu konieczna będzie ingerencja w osłonę silnika. Producent ułatwił ten proces, podfrezowując odpowiednie miejsca na odwrocie elementu.

  

Dodatkowo panele za osłoną silnika również zostały zaprojektowane w dwóch wariantach, co pozwala na większą elastyczność podczas budowy.


Osłona silnika składa się z sześciu elementów. Z jednej strony cieszy mnie fakt, że dzięki temu detale zostały zachowane w każdym miejscu. Z drugiej strony budzi to pewne obawy co do symetrycznego sklejenia całości, tak by linie podziału nie odznaczały się od siebie. Z pewnością będzie to wymagało pasowania na sucho oraz precyzyjnego montażu. Kluczowa w tym przypadku będzie kolejność składania zgodna z instrukcją:

 


 
 
 

Dodatkowo góra osłony została wyposażona w osobną „wklejkę” z karabinami, co pozwala na lepsze odwzorowanie detali.




 
Pylony pod zbiorniki i bomby zaprojektowano w ciekawy sposób. Uchwyty umieszczono w osi pylonu, a przed montażem należy je obrócić o 90 stopni. Same pylony są bogate w detale, co dodaje realizmu modelowi.



Z elementów podwieszanych mamy jedynie zbiorniki paliwa.

 
 
Niektóre szczegóły udało mi się dostrzec dopiero po kilku oględzinach ramek. Na przykład na klapkach, które mają zostać zamontowane pod skrzydłami przy goleniach podwozia głównego, umieszczono oznaczenia „lewy/prawy”, co zdecydowanie ułatwia montaż.

Jeśli chodzi o podwozie, niestety koła nie zachwycają estetyką – choć tutaj winę należy przypisać projektantom samolotu, a nie modelu. Parafrazując klasyka - ten typ tak miał.

 
Ładnie zaprojektowane golenie podwozia głównego wymagają nieco pracy przy usuwaniu nadlewek, ale powinny dobrze prezentować się po złożeniu.

Osłony podwozia wyróżniają się cienkimi ściankami, co jest imponujące jak na tę skalę.

Na deser mamy kółko ogonowe – tak niewielkich rozmiarów, że trudno je dostrzec na ramce z częściami.

W zestawie znajdziemy też inne drobne elementy, takie jak pokazane wcześniej klapki czy zagłówek pełniący funkcję kozła przeciwkapotażowego.

Oszklenie również prezentuje się bardzo dobrze – ścianki są cienkie, a przejrzystość na wysokim poziomie. Niestety, ze względu na kształt, szkło lekko zniekształca obraz.





 
Poza plastikowymi elementami w zestawie znajdziemy kalkomanie i maski, które, jak zwykle w przypadku Arma Hobby, są pierwszej klasy. Maski wykonano z papieru kabuki i pozwalają precyzyjnie zabezpieczyć oszklenie oraz koła główne i kółko ogonowe.
 

Kalkomanie zostały wydrukowane przez Techmod i charakteryzują się wysoką jakością. Prosta konstrukcja oznaczeń może jednak zachęcić bardziej doświadczonych modelarzy do wykonania ich za pomocą własnoręcznie wyciętych masek.




 
Instrukcja, jak zawsze u tego producenta, jest bogata w informacje. Tym razem również nie brakuje w niej szczegółów – jest ich wręcz bardzo dużo, co może stanowić wyzwanie dla mniej doświadczonych modelarzy. Dlatego warto dokładnie przestudiować ją przed rozpoczęciem budowy, a kluczowe etapy montażu oznaczyć na wydruku, aby ułatwić sobie pracę. Plusem jest kolorowy druk, któy pomaga wyróżnić newralgiczne punkty budowy i ułatwia malowanie modelu.




Dodatkowo, Arma Hobby kontynuuje politykę udostępniania projektów dodatków do wydruku na drukarkach 3D. Na pierwszej stronie instrukcji znajdziemy kod QR prowadzący do plików, które można pobrać i wydrukować. W przypadku preorderów była także możliwość zamówienia tych elementów jako gotowych wydruków. Wśród dostępnych dodatków znajdują się m.in. wręga z fotelem pilota, dwa rodzaje kolektorów spalin, chłodnica oraz celownik.


Jak wspomniałem we wstępie, producent przygotował trzy schematy malowania. Każdy z nich jest różnorodny i interesujący.


Drugi schemat malowania jest szczególnie ciekawy i zjawiskowy, choć jego wykonanie wymaga wyjątkowej precyzji. Plamki na powierzchni samolotu stawiają przed modelarzem spore wyzwanie. Dodatkowo producent zaleca, aby czerwoną kalkomanię na stateczniku przykleić jeszcze przed końcowym montażem stateczników poziomych do kadłuba. To rozwiązanie wymaga dużej uwagi i dokładności. Wydaje się, że łatwiej będzie namalować te fragment przy pomocy masek niż nakładać kalkomanię. Tak samo w przypadku żółtych pasów szybkiej identyfikacji.

Tak oto pokazałem całą zawartość pudełka, więc wypada napisać kilka słów podsumowania. Przyznam szczerze, że na tę premierę czekałem z mieszanymi uczuciami, szczególnie jako wielbiciel skali 1:72. Zmiana narzędziowni w Arma Hobby była odważnym krokiem, ale wywołała pewne perturbacje, co odbiło się na jakości wyprasek P-39. Nie jest to zły model, ale wymaga więcej pracy niż wcześniejsze zestawy producenta. Po spektakularnym Hurricane'ie wielu modelarzy odczuło rozczarowanie, że Airacobra okazała się „tylko” dobra. Zrozumiałe jest, że spadek jakości wywołał liczne dyskusje, zwłaszcza że w takich rozmowach nie sposób pominąć kwestii ceny. Jednak, jak to mówią, „tanio to już było”.

Zmiana narzędziowni, została wprowadzona z myślą o obniżeniu kosztów i pozwala Arma Hobby oferować swoje produkty w bardziej konkurencyjnych cenach.* Niestety odbiło się to też na spadku jakości, ale to jest raczej oczywiste że jakość jest nierozerwalnie związana z ceną. Mimo wszystko, obawiałem się, że Hayabusa będzie jakościowo bliżej modeli Airfixa z lat 90. niż tego, do czego przyzwyczaił nas producent w ostatnich latach. Na szczęście rzeczywistość nie jest aż tak dramatyczna. Owszem, linie podziału nie dorównują finezji tych w Mustangu, a ilość nadlewek może odstraszyć mniej doświadczonych modelarzy, jednak model ma swoje niezaprzeczalne zalety. Widać, że producent poprawił jakość względem P-39, a mnogość warsztatów z Hayabusą, które pojawiły się w sieci, jasno pokazuje, że model cieszy się dużym zainteresowaniem. Co więcej, w momencie, gdy to piszę, są już dostępne zdjęcia pierwszych ukończonych modeli z tego zestawu – i wyglądają naprawdę obiecująco.

Cieszy mnie również, że dzięki zmianie narzędziowni Arma Hobby zapowiada wprowadzenie na rynek przynajmniej dwóch zupełnie nowych modeli w skali 1:72 jeszcze w tym roku, a docelowo mamy otrzymywać 4 nowe modele na rok. Dla porównania, ograniczenia poprzedniej narzędziowni sprawiły, że Hayabusa czekała aż trzy lata na wydanie! Trzymam kciuki za kolejne premiery i wierzę, że będzie już tylko lepiej!

Omawiany zestaw został przekazany do recenzji przez przez producenta - firmę Arma Hobby


 Z Aptekarską Precyzją
 
PS Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.
Postaw mi kawę na buycoffee.to
 
*Okazało się, że był to tylko jeden z powodów zmiany narzędziowni i to wcale nie najważniejszy. Kluczową rolę odegrały większe możliwości nowej narzędziowni, szczególnie w zakresie tempa i terminowości produkcji kolejnych form. Stara narzędziownia stanowiła wąskie gardło, które blokowało rozwój firmy. Tymczasem plany Arma Hobby są ambitne, o czym można przeczytać w zapowiedziach nowości na 2025 rok.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

P-39N Airacobra 1:48 Arma Hobby - Przegląd zawartości