W ostatnim czasie Arma Hobby wypuszcza nowe zestawy w całkiem imponującym tempie. Ledwo co ukazał się zestaw z Sea Hurricane, a tu nowe pudełko trafiło w moje ręce. Dodatkowo jest to wydanie Deluxe, w związku z tym w środku znajdują się ramki umożliwiające zbudowanie dwóch samolotów. Tematem przewodnim łączącym te dwie konstrukcje jest "Cactus Air Force" czyli działania połączonych sił lotniczych Marines, US Army i Marynarki USA w rejonie Guadalcanal w latach 1942 - 1943.
Do pudełka zapakowano dobrze znane z wcześniejszych wydań ramki pozwalające na zbudowanie F4F-4 Wildcat oraz P-39 Airacobra. W związku z tym, że jest to wydanie Deluxe Set pudełko jest nieco większe niż zwykle:
Większy kartonik to nie jedyna różnica, tak jak w przypadku
PZL P.11c wydanego w skali 1:48 ten zestaw ma tekturową wkładkę, która dodatkowo zabezpiecza zawartość przed uszkodzeniem w trakcie transportu:
Jeśli chodzi zaś o aspekty wizualne, to są one takie same jak w przypadku pozostałych modeli od Arma Hobby - świetny boxart z przodu i zestawienie dostępnych malowań na odwrocie pudełka:
Wracając do recenzji, części potrzebne na zbudowanie samolotów zostały zapakowane osobno w foliowe woreczki.
Do zestawu dołączone są też wydruki 3D, zapakowane w bardzo przemyślany sposób:
Reszta zawartości pudełka to instrukcja, maski cięte w papierze kabuki, kalkomanie:
Oraz sławne stalowe kulki do obciążenia Airacobry, które nie załapały się na zdjęcie grupowe, dlatego dla porządku wrzucam fotkę poniżej:
W pierwszej kolejności przyjrzałem się temu co nowe, czyli dodatkom 3D. Jak już wspomniałem, są zapakowane w bardzo przemyślany sposób, dzięki czemu nie powinny ulec uszkodzeniu w transporcie. Same detale są wydrukowane na bardzo wysokim poziomie.
W pudełku znajdziemy dwie kostki z wydrukami. Ta do Wildcata zawiera bomby 100 funtowe, belki do nich, pierścienie przewodów iskrownika, fotel z pasami, łańcuchy napędu chowania podwozia, rury wydechowe, lufy karabinów oraz dźwignie gazu i chowania podwozia.
Do Airacobry - fotel z pasami, rury wydechowe (dwa rodzaje), lufa działka 37mm i 20mm, fragmenty karabinów kadłubowych widoczne w kabinie pilota, lufy karabinów skrzydłowych i dwie dźwignie do kabiny pilota.
Jak widać jeden z łańcuchów mechanizmu podnoszenia podwozia jest wygięty, na szczęście wyprostowanie go po podgrzaniu w gorącej wodzie nie powinno być zbyt trudne.
Widać, że AH nabiera doświadczenia w drukowaniu takich dodatków. Wydruki są oznaczone odpowiednim opisem, żeby było wiadomo z jakiego zestawu pochodzą. Ponadto do instrukcji dołączono wkładkę z instrukcją montażu tych elementów:
Ponieważ nie tak dawno recenzowałem zestaw P-39Q Airacobra, a
ramki nie odbiegają jakością od tych poprzednich odsyłam do ich
dokładnego opisu zamieszczonego w jednym z
wcześniejszych artykułów.
Drugi komplet części plastikowych umożliwia zbudowanie F4F-4. Nie miałem jeszcze okazji opisywać tych wyprasek, w związku z czym dokładnie się im przyjrzałem.
Model zawiera się w dwóch ramkach z szarego plastiku, większej z głównymi elementami płatowca:
Oraz mniejszej z drobniejszymi częściami.
Oczywiście w zestawie zawarta jest też ramka z oszkleniem.
Części, co tu dużo pisać, są jakości do jakiej przyzwyczaiła nas Arma Hobby. Ze swoimi zaletami i wadami (według niektórych). W związku z tym kadłub i skrzydła posiadają delikatne linie podziału, części bogate są w detale takie jak klapki inspekcyjne czy śruby. To czego sukcesywnie brakuje w modelach Army to nitowanie. Jest to jednak kwestia sporna w środowisku modelarskim - jedni z tego powodu narzekają inni zaś się cieszą. Ja należę do trzeciej grupy - jeśli będę budować F4F-4 to nitowanie odtworzę z planów, tak samo jak w przypadku FM-2. Bogaty o nowe doświadczenia stwierdzam, że lepiej jak model nie ma odwzorowanych nitów niż gdyby były one odtworzone w sposób przerysowany lub niedokładny. Nic bowiem tak nie ćwiczy cierpliwości jak poprawianie źle odwzorowanych nitów na wypraskach...
Wracając do Wildcata:
Na stateczniku pionowym zaznaczono wypukłe nitowanie:
Części składające się na kabinę pilota robią bardzo dobre wrażenie.
Część detali zaznaczono na połówkach kadłuba.
Resztę zaprojektowano jako osobne elementy:
Wręga ze stelażem na fotel pilota również ma bardzo ładne detale, zaznaczone otwory ulżeniowe aż proszą się o rozwiercenie, a całość okraszona jest wypukłymi nitami.
Tablica zegarów jak zwykle została zaprojektowana w formie kalkomanii, którą umieścimy na ładnie odlanej części z plastiku.
Równie bogata w detale jest ściana między kabiną pilota a wnęką podwozia, tutaj także nie poskąpiono nitów.
Całkiem szczegółowo zaprojektowany został silnik wraz z ramą. Ożebrowanie na cylindrach wygląda bardzo dobrze, do tego nie brakuje innych detali. Niestety w gotowym modelu nie będą zbyt dobrze widoczne.
Przypomnę, że rury wydechowe są też w formie elementów drukowanych 3D.
Osłona silnika dostępna jest w dwóch wariantach:
Kółko ogonowe zaś w trzech wersjach:
Na stateczniku pionowym zaznaczono listwy wzmacniające z odpowiednią subtelnością:
Bardzo ładnie wyglądają felgi kół:
Na koniec wrzucam pozostałe zdjęcia, które zrobiłem przeglądając dwie ramki z Wildcatem:
Jedyne problematyczne miejsce jakie znalazłem to jamki skurczowe na zbiornikach paliwa:
Oszklenie:
Ładnie odlane i przejrzyste. Bardziej wymagający modelarze mogą dodatkowo przepolerować wiatrochron.
Kalkomanie, standardowo, zostały wydrukowane przez Techmod, w związku z czym są bardzo dobrej jakości.
Instrukcja została wydrukowana w formie dobrze znanej modelarzom mającym do czynienia z Arma Hobby. Tym razem jest sporo grubsza, a z pierwszej strony zniknął rys historyczny budowanej maszyny (nawiasem pisząc, ktoś to czytał?).
Dodatkowo pojawił się odnośnik do podstrony na
blogu producenta, na której zebrano informacje i wskazówki odnośnie budowy obu samolotów:
Reszta instrukcji pozostała w niezmienionej formie. Dość czytelne rysunki, gdzieniegdzie dołączono rendery 3D ułatwiające prawidłowy montaż.
Punkty na które należy zwrócić uwagę zostały zaznaczone na czerwono. Jak widać w przypadku Airacobry nie obędzie się bez ingerencji w plastik.
W F4F-4 przewidziano całkiem sporo kalkomanii i wydruków 3D do kabiny pilota:
Jedynie czego mi brakuje to zamieszczonego schematu przebiegu instalacji zapłonowej. W przypadku budowy tego zestawu, przy rozmieszczaniu przewodów zamierzam się posiłkować instrukcją do wydania F4F-4 Wildcat Expert Set, do której jest dołączona blaszka fototrawiona z tym detalem.
Oczywiście najciekawsze w całej instrukcji są propozycje malowania, po cztery dla Airacobry i Wildcata:
Całkiem ciekawie i różnorodnie, przynajmniej w przypadku Airacobry, obok kamuflażu Neutral Grey/Olive Drab są dwie łaciate kobry dodatkowo z paszczą rekina.:) Jeśli chodzi o Wildcaty to nie ma zbyt dużego wyboru jeśli chodzi o różnorodność malowań - standardowy kamuflaż Light Grey/Blue Grey stosowany w tamtym okresie.
Podsumowując, niektórzy mogą uważać, że Arma Hobby zaproponowała nam odgrzewanego kotleta. Nawet jeśli, to z zupełnie nową okrasą bardzo dobrze wyglądających dodatków 3D oraz ciekawych propozycji malowania. O jakości wydawanych przez warszawską firmę modeli, nie trzeba tutaj wspominać.
Omawiany zestaw został przekazany do recenzji przez producenta - firmę
Arma Hobby Z Aptekarską Precyzją
PS Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.
Komentarze
Prześlij komentarz