Sea Hurricane Mk.IB 1:72 Arma Hobby - Przegląd zawartości

Nie tak dawno temu Arma Hobby ogłosiła, że zamierza wydać kolejnego Huragana. Nie minęło wiele czasu i model trafił do sprzedaży, a także na moje biurko. Tym samym w ofercie tego producenta pojawiła się już czwarta wersja tego znanego, brytyjskiego myśliwca. Ciekawa jest formuła, w której wydany został ten zestaw. W pudełku bowiem znajdziemy wypraski pochodzące z zestawu Hurricane Mk.I oraz wydrukowana w technologii druku 3D konwersja do wersji pokładowej tego samolotu. Pomysł innowacyjny, nieco bardziej wymagający niż w przypadku wcześniejszych zestawów. Jednak dzięki połączeniu technologii wtryskowej i druku 3D mamy możliwość zbudowania modelu samolotu mniej popularnego, na który w innym przypadku moglibyśmy czekać długie miesiące, a nawet lata. Czytając zaś komentarze w social mediach Arma Hobby widać, że część modelarzy snuje już wielkie plany co do tego co następnego widzieliby wydanego w tej formule.

Obiekt recenzji zapakowany został w pudełko z nową szatą graficzną znaną od czasu premiery Airacobry. 



Zawartość jak zwykle znajduje się w foliowym woreczku.


W środku zaś znajdują się elementy plastikowe:


Wydruki 3D


Oraz kalkomanie, maski oszklenia, maski winylowe również potrzebne do konwersji oraz instrukcja.


Jak wspomniałem wcześniej, ramki plastikowe pochodzą z zestawu Hurricane Mk.I wydanego w 2018r. Ponieważ jednak do tej pory nie miałem okazji opisywać zawartości tego zestawu, tu na blogu, przyjrzałem się jak wygląda to co daje nam producent. Ramki mimo wieku bronią się bardzo dobrze:










Linie podziału, może nie są tak cienkie jak te na Mustangu czy Airacobrze, nadal jednak wpisują się w to czego oczekuję po dobrze zaprojektowanym modelu.






Bardzo udanie odtworzona została powierzchnia kryta płótnem.


Część detali kabiny pilota zostało odlane razem z połówkami kadłuba:



Reszta elementów kokpitu również prezentuje się zupełnie nieźle:


Chociaż pancerna płyta za fotelem pilota wymaga drobnej ingerencji pilnikiem lub gąbką ścierną:





Fotel pilota ma ścięte krawędzie, co ma optycznie wyszczuplić ten element. Wyszło całkiem dobrze, mimo wszystko poprawił bym ten efekt jeszcze odrobinę własnoręcznie.



Niestety tablica zegarów, ze względu na swoją grubość, ma drobną jamkę skurczową. 


Trochę szkoda, ponieważ jak zwykle kalkomania dedykowana temu elementowi samolotu jest bardzo wysokiej jakości. Widzę dwie opcje ratunkowe: poświęcić zarys zegarów na wysuniętym fragmencie tablicy i zeszlifować jamkę, albo zainwestować w zamiennik od Yahu. Zostaje jeszcze trzecie wyjście. Nałożyć kalkomanię, wkleić tablicę na miejsce i zapomnieć o tym "problemie". 

Skoro już o jamkach skurczowych mowa, to z kronikarskiego obowiązku pokazuje te, które wypatrzyłem na swoim egzemplarzu:



Nic strasznego i trudnego do usunięcia. Żeby być szczerym, to osłonom podwozia i tak przyda się lekkie szlifowanie, w celu odchudzenia części. W tym przypadku jest ciężko producentowi przeskoczyć wady technologii wtryskowej.

Nie wiem czy warte wspominania są jamki na stateczniku poziomym:


Imponujące zaś są detale umieszczone na kołach


Oraz to jak cienka jest krawędź spływu statecznika pionowego:


Skoro mowa o powierzchniach sterowych to statecznik poziomy został zaprojektowany z oddzielnymi sterami.


Pozostałe elementy płatowca również prezentują się bardzo dobrze:







 
 Trzeba przyznać, że oszklenie jest nieco grube, jednak idealnie przejrzyste i tylko w niewielkim stopniu zniekształca obraz.






Pora spojrzeć na elementy drukowane 3D. Technologia ta już dawno zagościła w domach niektórych modelarzy, teraz wkracza do firm zajmujących się produkcją modeli redukcyjnych. Zdecydowanie jest to bardzo dobra decyzja. Zresztą spójrzcie sami.






Zalecam jedynie dość ostrożne obchodzenie się z wydrukiem, suporty są bardzo delikatne i udało mi się odłamać jeden z kolektorów przestawiając wydruk podczas zdjęć. Na szczęście nic strasznego się nie stało - element jest cały. :)


Kolejnym dodatkiem niezbędnym do konwersji są naklejki winylowe, dzięki którym skrócimy klapy w samolocie. Poza tym w pudełku są też maski oszklenia cięte w papierze kabuki.


Ostatnim, jeszcze nie omawianym, elementem zestawu są kalkomanie. Chyba wystarczy napisać, że drukowane przez Techmod, wiadomo czego można się spodziewać. :)






Warto zwrócić uwagę na numery seryjne z niezamalowanym fragmentem farby z poprzedniej wersji kamuflażu samolotu.


Niestety pas pilota otrzymujemy jedynie w formie kalkomanii. 


W tym miejscu czuję pewien niedosyt, ponieważ spodziewałem się, że zestaw będzie zawierał pasy pilota w postaci wydruku 3D. Tym bardziej, że między innymi pasy pilota i drążek sterowy Arma pakowała do wakacyjnych zamówień, gdy testowali technologię druku. Niestety zgodnie z rysunkiem w instrukcji w skład części 3D wchodzą przede wszystkim te elementy, które potrzebne są do przerobienia Hurricana lądowego na wersję pokładową. Cóż, możliwe, że dodatki te nie przeszły pozytywnie fazy testów.


Pozostaje zastosować otrzymaną kalkomanię albo zainwestować w blaszki. Swoją drogą to rozpieścili nas producenci modeli w ciągu ostatnich lat. Kto by pomyślał jeszcze jakiś czas temu, że modelarz będzie narzekał na producenta, bo ten nie dodał do pudełka pasów fotela pilota... :)

Wracając do modelu, po dokonaniu niezbędnych zabiegów chirurgicznych:


Oraz wklejeniu tego co ma być wklejone będziemy mogli pomalować nasz model. Jak to zwykle u Army, wybór nie będzie łatwy, ponieważ dołączone kalkomanie pozwalają na wykonanie pięciu schematów malowania:


Tu AH zwraca uwagę na smaczki takie jak inny kolor niektórych paneli:





Jest dużo i całkiem kolorowo, do tego można zbudować model maszyny, na której latali Polacy zanim samolot przebudowano na wersję pokładową.

Tak samo jak w przypadku Airacobry postanowiłem sprawdzić jak to do siebie pasuje. Przeróbki nie były takie straszne, a sama "operacja" zajeła mi mniej niż jeden wieczór. Do tego wszystko do siebie pasuje niemal idealnie (więcej w post scriptum):


Podsumowując, może zestaw ten nieco odbiega od tego co pokazała AH w ciągu ostatnich kilku miesięcy jednak dalej jest to bardzo dobrze zaprojektowany model samolotu. O ile najnowsze produkcje tej firmy, w moje opinii, zachwycają i biją konkurencję na głowę jeśli chodzi o detale, to ten Hurricane śmiało spełnia oczekiwania jakie stawiam sobie po skali 1:72. Zwłaszcza, że został zaprojektowany cztery lata temu, za czasów gdy niewiele osób poza granicami naszego kraju w ogóle słyszało o Arma Hobby! Po drugie mam nadzieję, że pomysł z wydawaniem tego typu zestawów (model + druk 3D do konwersji) wypali i już niedługo będziemy mogli cieszyć się modelem chociażby Hurricana IID.
 
Omawiany zestaw został przekazany do recenzji przez przez producenta - firmę Arma Hobby

 Z Aptekarską Precyzją

PS Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

PPS Skoro już przymierzyłem wydruki 3D do modelu to doszedłem do wniosku, że opiszę tu moje przemyślenia odnośnie tego na co zwrócić uwagę:

Na początek narzędzia, z których korzystałem:


Noż i igła Olfy, stara igła od aerografu, czeska żyletka oraz pilnik. 

Najlepiej sprawdzić pasowanie skrzydeł do kadłuba zanim wytniemy fragment, który jest zastąpiony przez wydruk 3D. Mój egzemplarz jest całkiem dobrze spasowany


 Jednak jeszcze odrobinę to poprawiłem, mianowicie zebrałem nadmiar plastiku z fragmentu kadłuba, na którym opierają się skrzydła:



To pozwoliło na głębsze osadzenie skrzydeł w kadłubie. Przymiarka pokazuje, że wszystko jest ok.




Pin montażowy statecznika pionowego jest nieco za gruby i z oporem wchodzi w swoje miejsce. Dodatkowo przy użyciu cienkiego kleju, który rozpuszcza plastik jego nadmiar może wypłynąć ze szczeliny zostawiając brzydkie ślady.


Ostrzem skalpela zeskrobałem odrobinę plastiku, tak żeby pocienić ten element.


Przymiarka kontrolna


Przygotowanie kadłuba pod części drukowane:

Pierwszym krokiem było ostrożne pogłębienie delikatnych linii podziału starą igłą aerografu. W kolejnym kroku użyłem masywniejszej igły Olfy.


Gdy wyżłobiłem już odpowiednio głęboki rowek zacząłem usuwać plastik przy użyciu czeskiej żyletki.


Po kilkunastu pociągnięciach udało się oddzielić niepotrzebny fragment kadłuba. Najważniejsze w tym procesie było przykładanie jak najmniejszej siły, tak żeby rowek żłobił się tylko pod ciężarem narzędzia. Zapobiega to ewentualnemu osunięciu się żyletki w bok i uszkodzeniom plastiku.

Lekko przeszlifowałem krawędź cięcia.




W tym momencie warto sprawdzić czy element drukowany dobrze pasuje i nie rozpiera części plastikowych. W takim przypadku należy zeszlifować krawędź cięcia pod większym kątem.


Dobrze jest zwrócić uwagę na miejsce, w które wchodzi hak, nadmiar plastiku może sprawić, że nie będzie on dobrze pasował.



Jak widać uciąłem nieco za dużo przy kółku ogonowym. Załatanie tego nie będzie zbyt trudne, jednak gdybym miał to robić drugi raz to zamiast ciąć po linii podziału zostawiłbym sobie niewielki margines i przymierzając wydruk zebrał płaskim pilnikiem pozostały nadmiar plastiku.


Tu również żyletka zebrała nieco za dużo plastiku, zaszpachluję za pomocą kleju CA.


Jeśli wszystko do siebie pasuje:




to można wkleić wydruk przy użyciu kleju cyjanoakrylowego.

Plan na wklejenie tej części mam następujący: najpierw lekko złapać za pomocą CA, a następnie solidnie zalać spoinę klejem od środka korzystając z miejsca, w które później wkleimy statecznik. Dobrze jest wcześniej sprawdzić czy tutaj również wszystko dobrze leży.




Skoro już miałem pilnik pod ręką to postanowiłem uporać się z jamką skurczową na osłonie podwozia.

Przed ingerencją:


Po chwili szlifowania wyglądało to tak:


Jeszcze kilka delikatnych szlifów i oto efekt:


I mój patent na trzymanie takich drobiazgów przy szlifowaniu:


Ogólne wnioski: lepiej zbierać plastik powoli, każdorazowo przymierzając części niż zebrać naraz za dużo. Do tego warto przymierzyć dany element i zastanowić się dlaczego nie pasuje tak jak powinien do reszty. Każdorazowo gdy przymierzam do siebie części to szukam ewentualnych punktów stycznych i takich, które ze sobą kolidują, usuwam część plastiku i przymierzam czy daje to lepszy rezultat. Następnie powtarzam tę czynność aż do skutku. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

P-39N Airacobra 1:48 Arma Hobby - Przegląd zawartości

Hurricane Mk II B 1:48 Arma Hobby - Przegląd zawartości