Paczka z wichurą od Army dotarła i do mnie. Ponieważ jest to recenzja zestawu przekazanego przez producenta postanowiłem, że będę jak kontroler NFZ w aptece. Pomyśleliście: nieustraszony, niezłomny, nieprzekupny! To też, ale przede wszystkim nie odczepię się dopóki czegoś nie znajdę! Zatem rozpakowałem pudełko, wziąłem w dłoń aparat i zacząłem oglądać. Od góry do dołu i z prawej na lewą. Nic. No beznadzieja, recenzji nie będzie. Odłożyłem zestaw, przespałem się i znowu zabrałem się za inspekcję, tym razem z ciężkim sprzętem w postaci aparatu fotograficznego z obiektywem makro. Mijały minuty i godziny, a ja powoli zaczynałem rwać włosy z głowy. W końcu po okolicy poniósł się okrzyk triumfu. Znalazłem! Mogę wreszcie zacząć pisać!
Model został zapakowany w pudełko o dobrze już znanej stylistyce.
Jedyne na czym się trochę zawiodłem to boxart. Autorem ilustracji jest Shigeo Koike, czyli artysta odpowiedzialny za wiele okładek zestawów Hasegawy. Z pewnością jest to pewnego rodzaju ukłon w stronę azjatyckiego rynku i wielu potraktuje to jako pewnego rodzaju smaczek. Jednak według mnie rysunek po prostu nie pasuje do Arma Hobby, która wyrobiła już sobie pewien styl poprzednimi boxartami.
Zwyczajowo z tyłu kartonika znajduje się zestawienie dostępnych wariantów malowania.
Zawartość zaś zapakowana jest w foliowy woreczek.
Model zawiera się w dwóch szarych ramkach, a raczej jednej rozczłonkowanej na dwie części oraz jednej niewielkiej z oszkleniem.
Na początek przyjrzałem się większym częściom.
Wszystko prezentuje się wyśmienicie. Elementy mają cienkie linie podziału, a zapinki i śruby zaznaczone w odpowiednio delikatny sposób są jednocześnie dobrze widoczne. Za to konsekwentnie, poza niektórymi fragmentami, brakuje odwzorowania pełnego nitowania.
Jak widać poniżej górna część kadłuba została zaprojektowana w niecodzienny sposób. Mamy do wyboru dwa elementy w zależności od tego, którą wersje wybierzemy. I czy zamierzamy otworzyć owiewkę czy też nie.
Na wewnętrznych ścianach kadłuba odtworzono część elementów kokpitu.
Wnęki podwozia głównego również prezentują się całkiem dobrze.
Także o statecznikach nie można powiedzieć złego słowa. Tak samo jak w przypadku wcześniej pokazanych elementów posiadają bardzo ładne detale w tym nienachalnie odtworzoną fakturę ugiętego płótna na powierzchniach sterowych. Na zdjęciu ledwo zauważalna, w gotowym modelu z pewnością będzie prezentować się jak należy.
Innowacyjne podejście projektanta pokazuje sposób w jaki zaprojektowane zostały bomby.
W tym miejscu mógłbym zakończyć recenzję. Jednak podejrzewam, że niewielu czytelników byłoby ukontentowanych z takiego wpisu. Sięgnąłem więc po ciężką artylerię czyli obiektyw makro. Bowiem bez użycia odpowiedniego sprzętu fotograficznego ciężko pokazać wszystkie detale i niuanse związane z tym zestawem. Zapraszam zatem do drugiej części odsłony tej recenzji.
Również w powiększeniu detale powierzchni robią świetne wrażenie, wystarczy spojrzeć na przykład na stateczniki.
Bardzo dobre wyglądają również zaczepy dla bomb i zbiorników paliwa.
Jeszcze jedno spojrzenie na powierzchnie sterowe, tym razem na skrzydłach.
Musiałem nieco pobawić się światłem, żeby uwydatnić ich fakturę.
Tablica zegarów jest jedynie w wersji plastikowej - jak dla mnie w połączeniu z kalkomanią w zupełności wystarczy.
Inne detale kabiny również nie odbiegają standardem od tego co Arma proponowała dotychczas.
Oparcie fotela ma zaznaczone miejsca otworów, które z pewnością będzie warto rozwiercić. Do tego przyda się odchudzić nieco ścianki, które są dość grube.
Lepiej złóżcie ofiarę dywanowemu potworowi zanim zaczniecie kleić ten model, niektóre części kokpitu są niemal mikroskopijne.
Silnik został zaprojektowany nieco inaczej niż przy poprzednich modelach. Popychacze cylindrów z pierwszej gwiazdy są zaprojektowane jako osobne elementy.
Skoro jestem już przy silniku to warto spojrzeć na jego osłonę. Ta zaś została zaprojektowana w niecodzienny sposób. Częściowo odlana z połówkami kadłuba.
Z wnęką na kolektory spalin, które są oddzielnym elementem.
Na to zaś przykleimy żaluzje. Niestety tylko w wersji zamkniętej.
Do tego całość domkniemy panelami montowanymi od góry i dołu widocznymi na zdjęciach.
Od przodu zaś zamkniemy pierścieniem.
Elementy podwozia, zarówno głównego jak i kółka ogonowego, również zostały odwzorowane na wysokim poziomie.
Na koniec jeszcze jedno, bliższe, spojrzenie na pokazywane wcześniej elementy wnętrza.
Wnęka podwozia ma pewne artefakty, które pozostawił frez.
Problem znany z modeli Army nie od dziś, jednak wydaje mi się, że w tym przypadku sporadyczny. Znaczy jest postęp.
Na koniec wspomniane przeze mnie we wstępie odkrycie, którego uczepiłem się jak inspektor farmaceutyczny źle wypisanej recepty na paracetamol: gdy patrzy się pod odpowiednim kątem na spód centropłatu to widać, że coś tam się zadziało.
Przy czym ciężko stwierdzić czy jest to zamierzony efekt spracowanego poszycia czy wypadek przy pracy. Pragnę jednak zauważyć, że wyjścia z tej sytuacji są co najmniej trzy:
a) po zamaskowaniu wszelkich detali taśmą maskującą potraktować nierówności surfercerem
b) gotowy model przykleić do podstawki i zapomnieć o tym, że cokolwiek tam było
c) obrazić się na Arma Hobby za taką fuszerkę
Za to oszklenie prezentuje się rewelacyjnie. Cienkie i idealnie przejrzyste.
Poza elementami plastikowymi zestaw zawiera również maski oszklenia oraz kół cięte w papierze kabuki.
Do tego niewielką blaszkę fototrawioną, na której znajdziemy między innymi instalacje zapłonową silnika, siatki chłodnic i pasy pilota.
Kalkomanie zostały wydrukowane na dwóch arkuszach.
Jak się dowiedziałem ze strony producenta w ostatnim etapie przygotowania modelu do wydania pojawiły się informację o innym kolorze linii wyznaczających na płacie zbiorniki paliwa w niektórych maszynach. Stąd mały arkusik z erratą - szanuję za takie podejście.
Kalkomanie zostały wydrukowane przez Techmod i są rewelacyjnej jakości według mnie. Mają nasycone kolory i ostre przejścia. Jedyne do czego mogę się przyczepić w tym przypadku to sposób ich rozmieszczenia. W poprzednich modelach były ładnie pogrupowane w sekcje. Tutaj trzeba będzie się nieco naszukać.
Przyjrzałem się też niektórym naklejkom z bliska.
Tablica zegarów jest wydrukowana na bardzo dobrym poziomie. Zacząłem się zastanawiać, czy dojrzę jakieś niedoskonałości w większym powiększeniu.
I jeszcze większym.
Na tym etapie wymiękłem. Głębia ostrości przy tych ustawieniach obiektywu jest grubości kartki papieru i tablica zegarów wygrała z moimi trzęsącymi się dłońmi.
Tak jak pisałem reszta naklejek również prezentuje się świetnie.
Instrukcja została wydrukowana w dobrze znanym mi formacie.
Tak jak w przypadku
P-51B/C tutaj również zderzamy się z dużą ilością informacji. W postaci obrazków oraz słowa pisanego, nie do końca zrozumiałego na pierwszy i niestety drugi rzut oka.
Jest też kilka wyborów.
100 kg bomba została zaprojektowana w bardzo ciekawy sposób. Do tego, tak jak w koniku, przygotowano kalkomanie na zewnętrzne zbiorniki paliwa.
Wspominane wcześniej popychacze. Warto również zauważyć, że projekt przewiduje kręcące się śmigło.
Na ostatnich stronach instrukcji znajdują się zaproponowane przez wydawcę schematy malowania. Dostajemy, standardowo dla wersji expert, sześć propozycji. Tym razem bez bonusów.
Jak widać malowania są całkiem atrakcyjne i różnorodne, jest z czego wybierać.
Podsumowując, Arma Hobby trzyma poziom. Powiedziałbym nawet, że cały czas podnosi poprzeczkę coraz wyżej. Mimo tego, że nie jestem wielkim fanem maszyn z kraju kwitnącej wiśni to oglądając wypraski aż chce się złapać za cążki i kleić. Zwłaszcza, że poprzednie modele tego producenta nie sprawiały żadnych problemów, więc zakładam, że ten też będzie dobrze spasowany. To jednak zamierzam sprawdzić innym razem.
Warto pochwalić też projektanta za nieszablonowe podejście do pewnych kwestii, co powoli staje się znakiem szczególnym firmy znad Wisły. Ciekawe czym zaskoczą nas w kolejnym projekcie?
Omawiany zestaw został przekazany do recenzji przez przez producenta - firmę
Arma Hobby
Z Aptekarską Precyzją
PS Na blogu zamieściłem
warsztat opisujący budowę Ki-84 z omawianego zestawu.
PPS Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.
Komentarze
Prześlij komentarz