P-51B/C Mustang 1:72 Expert Set Arma Hoby + overtrees - Przegląd zawartości

Ubiegły rok obfitował w szereg ciekawych nowości wśród modeli w skali 1:72, jednak jedna premiera szczególnie rozpaliła dyskusje na wszelkich forach i grupach modelarskich. Wyrażane opinie były skrajne, nazywano nawet ten zestaw gniotem, zwłaszcza w kontekście ceny. Tak jest, zamierzam dzisiaj opisać najnowszy model Arma Hobby wydany w wersji Expert Set czyli

P-51B/C Mustang 1/72 od Arma Hobby  

W momencie, gdy w sklepie Army pojawiły się zestawy Mustanga z dodatkowym kompletem ramek, tzw. overtrees, argument ceny niemal zupełnie stracił znaczenie. Zwłaszcza, że z takiego podwojonego zestawu można, praktycznie bez dodatkowych elementów zbudować dwa modele. Dlatego długo nie zastanawiałem się nad zakupem i kilka dni temu z paczkomatu wyciągnąłem przesyłkę z Warszawy.

Tak jak przy poprzednich modelach boxart przykuwa wzrok, co powoli staje się znakiem rozpoznawczym naszego rodzimego producenta.


Tradycyjnie też na odwrocie znajduje się schemat dostępnych w zestawie malowań.

 

Pudełko, otwierane z boku, kryje w sobie bogactwo elementów:


Tak! Wypchane po brzegi. W standardowych rozmiarów kartonik udało się zmieścić dwa komplety elementów plastikowych, a to wszystko zapakowano w woreczek foliowy.


Sam model zawiera się w dwóch ramkach z szarego plastiku i jednej przeźroczystej.




Pierwsza w oczy rzuciła mi się większa z ramek z elementami kadłuba i skrzydłami. Arma trzyma poziom, jeśli chodzi o powierzchnie i detale. Delikatne linie podziału, powierzchnia jest gładka, a elementy są pozbawione niedoskonałości.





Żeby być w 100% szczerym, to prawie pozbawione niedoskonałości. Również i ja znalazłem tak zwane zapadliska grozy! Powoli też zaczynam rozumieć poruszenie, które wyniknęło w związku z tym. Poruszenie, które jest nieproporcjonalne do przyczyny ją wywołującej. Zdjęcia wyolbrzymiają, zwłaszcza gdy brak na nich czegokolwiek co dałoby punkt odniesienia. Nawet zapałka, czy grosik dodawany do fotek często nie do końca pozwala na zwizualizowanie sobie wielkości fotografowanego elementu. I prawda, powierzchnia poszycia nie jest jednolicie gładka, jednak nierówności te są ledwo dostrzegalne gołym okiem i powinna wystarczyć odrobina surfercera żeby to wyrównać.


Wspomniane nierówności powstały za sprawą dość bogatej w odlane elementy ściany kabiny pilota.



Tak, też jest jamka. Tutaj zapomniałem o zapałce i wygląda to niczym wielka dziura, czyż nie? Rzeczywistość nie jest taka straszna, tym razem sprawę powinna rozwiązać kropla kleju cyjanoakrylowego. 

Zaprojektowane elementy są bogate w detale, wyglądają wręcz fantastycznie jak na tę skalę.



Tablica zegarów ma ładnie odlane szczegóły. To ważne, bo tym razem w zestawie nie ma przewidzianej blaszki fototrawionej jako zamiennika.


Część elementów jest tak filigranowa, że ciężko będzie to wyciąć.


Wzrok przykuwają również ładnie odlane wewnętrzne osłony komór podwozia.


Na drugiej z ramek znajdują się mniejsze elementy, również wykonane z należytym pietyzmem.





Zestaw pozwala na wybór spośród kilku wersji wyposażenia, dlatego na ramce znajdują się miedzy innymi różne wersje otworów wentylacyjnych na osłonie silnika.


Jest też niestety pewna skucha. Przesunięty bieżnik na oponach podwozia głównego. Szkoda, gdyby nie to zestaw można by nazwać idealnym. Tutaj trzeba będzie włożyć sporo pracy, albo zainwestować w żywiczny zamiennik.


Szybko jednak zapomniałem o oponach gdy zobaczyłem to:


Budując swoje modele staramy się z największą dokładnością odtworzyć prawdziwą maszynę. Często za pomocą różnych technik malarskich próbujemy odtworzyć efekty spracowanego poszycia. Jak wiadomo, różnie to wychodzi. Tym razem projektant zrobił to za nas już na etapie tworzenia elementu. Czyżby Arma Hobby wyznaczała przyszłość modelarstwa? Mam nadzieję, że tak, bo wygląda to fantastycznie. Efekt jest subtelny, trzeba się przyjrzeć, żeby to zobaczyć, ale z pewnością będzie to widoczne w przypadku srebrnego wykończenia. 

Skoro mowa o efekcie odkształconego poszycia to wrócę do spodniej części skrzydeł, które wcześniej pominąłem z premedytacją. Tutaj także widoczne są ugięcia oraz świetne, delikatne nitowanie. Przy czym w mojej ocenie wymaga to jeszcze odrobiny dopracowania. 



O ile poszycie klap to dla mnie mistrzostwo to tutaj część wgłębień przypomina bardziej jamki skurczowe, do tego lekko na środku panelu zarysowuje się okrągły artefakt? Na spodniej stronie skrzydła w tym miejscu jest tajemnicza struktura, a plastik w tym kółku jest bardzo cienki, zwłaszcza widać to patrząc pod światło.


W zależności od kąta pod którym się patrzy tajemnicze kręgi są widoczne lub nie. 


W związku z tym śmiem przypuszczać, że jest to efekt wynikający z różnic w stygnięciu tworzywa co czasem daje przeróżnego rodzaju smugi. Najprawdopodobniej zniknie to pod warstwą podkładu. ;)

Ostatnią ramką, jest ta zawierająca oszklenie. Tutaj nie ma do czego się przyczepić, szkło jest cienkie i przeźroczyste.




To tyle w temacie elementów plastikowych. W pudełku jest jednak jeszcze niewielka blaszka fototrawiona oraz zestaw masek. Przypomnę, że tylko jeden komplet, ponieważ overtress to same ramki plastikowe, jednak nie jest to żaden problem. Jedyny element fototrawiony, który jest tak naprawdę niezbędny to pasy pilota.


Maski tym razem cięte w folii. Problemy z brakiem papieru dosięgnęły nawet producentów modeli plastikowych. Oby nie brakło kartonu na pudełka...


Skoro była mowa o papierze, to warto wspomnieć co nie co o instrukcji. W pudełku znajduje się charakterystyczna książeczka o znanym mi już dobrze formacie.


Z racji na mnogość wersji i alternatywnego wyposażenia w instrukcji dzieje się dużo. Dla niektórych za dużo. Napisze to co zwykle, warto poświęcić trochę więcej czasu na przestudiowanie kroków budowy. Sam przed klejeniem z pewnością z pomocą długopisu pozaznaczam sobie elementy, które mam montować, a których nie.


Tak samo jak przy Wildcacie przygotowano sporo kalkomanii do wnętrza kadłuba. Tym razem jest nawet osobny schemat ich umieszczenia co jest warte pochwalenia.


Poza tym plus dla Army za kolorową instrukcję. Pozwala to nieco opanować natłok informacji. 


Ponadto pokuszono się o umieszczenie renderów ułatwiających montaż.


Na osobnym zestawieniu widnieje schemat podwieszeń. I znowu pozytywne zaskoczenie z mojej strony - przewidziano kalkomanie na bomby i baniaki na naftę! 


Nowością jest też osobny schemat napisów eksploatacyjnych.


Dalej już tylko schematy malowań. Możemy zbudować sześć maszyn w siedmiu malowaniach.





Najlepsze zostawiłem na koniec. Pomiędzy kartkami instrukcji znajduje się zabezpieczony pergaminem arkusz kalkomanii, na którym nalepki potrzebne do kabiny pilota oraz napisy eksploatacyjne są wydrukowane podwójnie. Dzięki takiemu zabiegowi można zbudować dwa modele korzystając z tego jednego arkusza.


Tak jak przy poprzednich zestawach wykonany przez Techmod arkusz zachwyca jakością druku. Na temat kalkomanii nie trzeba nawet pisać, wystarczy spojrzeć na zdjęcia. Dodam jedynie, że nawet najdrobniejsze napisy są czytelne. Przy czym żeby dowiedzieć się co jest tam zapisane potrzebne jest szkło powiększające o całkiem sporej mocy.







Podsumowując, omawiany model jest z pewnością najlepszym z dostępnych na rynku i długo takim pozostanie. Zestaw niemal idealny, zawierający pewne niedociągnięcia, które jednak nie będą zbyt trudne do naprawienia. 

Pisząc ten wpis i przeglądając zdjęcia nasunęło mi się jeszcze jedno przemyślenie związane z falą krytyki, która dosięgnęła ten zestaw. Często prezentując gotowy model, w pochwale za naszą pracę usłyszeć można, że model wygląda jakby był w większej skali. Samolot 1:72 jest odbierany przez niektórych jakby był to czteryosiem. Tak też jest w przypadku wyprasek Army. Są tak dobrze zaprojektowane, że na zdjęciach wydają się większe. W związku z tym wspomniane mankamenty stają się wyolbrzymione. Przecież w 1:48 takie wpadki byłyby czymś nie do pomyślenia.

Skoro już wspomniałem o większej skali pomyślałem, że porównam niektóre elementy małego konika z tym większym od Eduarda, opisywanym tu ostatnio. Przemyślenia zostawiam wam, sam tylko napiszę, że czekam na dużego Hurricana od Arma Hobby.





Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hurricane Mk II B 1:48 Arma Hobby - Przegląd zawartości

Sea Hurricane Mk IIc 1:72 Arma Hobby - Przegląd zawartości