PZL 37B IBG 1:72 - warsztat podwójny - część IV - Polski Łoś, malowanie i końcowy montaż

Ponieważ dawno nie publikowałem wpisu warsztatowego postanowiłem, że trzeba to nadrobić. Zwłaszcza, że prace przy PZL 37B w polskich barwach zostały ukończone.

Malowanie modelu zacząłem dość nietypowo bo od washa. Tak, nie przejęzyczyłem się. Niemal od samego początku budowy zastanawiałem się jak sprawić, żeby nity były widoczne po malowaniu. Ponieważ model maluję cienkimi warstwami farby, które są dość transparentne uznałem, że czarny wash naniesiony na model zadziała jak preshading i uwidoczni nity oraz linie podziału blach. Testy na boku przyniosły pozytywne rezultaty więc zastosowałem tę technikę na Łosiu. 




Kolejnym krokiem było zaznaczenie linii podziału blach i niektórych linii nitów farbą w ciemnoszarym kolorze.



 Następnie na cały spód naniosłem równomierna warstwę mieszanki farby białej ze srebrną. 




Po tym zabiegu przyszedł czas na rozjaśnienia mocno rozcieńczoną białą farbą z domieszką szarości.




Ostatnim etapem malowania było ponownie natryśnięcie koloru bazowego (srebrny z domieszką szarego) na cały spód.




Na tym etapie zwykle zostawiam model na jakiś czas. I polecam to każdemu modelarzowi. Po pierwsze farba po całkowitym wyschnięciu nieco zmienia swoje krycie i niektóre efekty, które początkowo wydają się przesadzone ulegają złagodzeniu. Po drugie aby ochłonąć i móc spojrzeć na wykonaną pracę na spokojnie. W ferworze warsztatowej gorączki ocena malowania niekoniecznie jest obiektywna. Ocena malowania malowanie zrobiona kolejnego dnia może diametralnie się różnić od tej zaraz po zakończeniu prac. Tak też było w tym przypadku. Uzyskany odcień zupełnie mi nie odpowiadał. Był zbyt szary, do tego zastosowana srebrna farba miała duże i widoczne ziarno, co dodatkowo psuło efekt. 

Postanowiłem szybko to poprawić. Najpierw biała farbą ponownie naniosłem rozjaśnienia w postaci drobnego marmurka, głównie na dużych płaskich powierzchniach paneli.




Na koniec użyłem mieszanki białej farby z odrobiną srebrnej C08 od Mr.Hobby. Dzięki temu udało mi się uzyskać efekt jak dla mnie o wiele lepszy niż za pierwszy razem.




Po pomalowaniu spodniej części samolotu przyszedł czas na górę. Tutaj nieco zmieniłem kolejność i najpierw całość w miarę jednorodnie pomalowałem cienką warstwą koloru bazowego (Hataka C010 Dark Polish Khaki).


Następnie przyszedł czas na podkreślenie linii podziału blach i nitów. Użyłem do tego bazy odrobinę przyciemnionej czarnym.


Tak przygotowaną powierzchnię zamalowywałem stopniowo różnymi odcieniami farby. W pierwszej kolejności użyłem najjaśniejszej mieszanki jasnego khaki z bielą, kolejne warstwy nakładałem coraz ciemniejszymi odcieniami. Farbę nanoszę niejednorodnie w postaci drobnych plamek i szlaczków.




Na poniższym zdjęciu prawe skrzydło ma o jedną warstwę farby więcej.


Proces malowania jest długi i żmudny, ale daje mi dużą kontrolę nad uzyskanym efektem. W trakcie malowania zawsze mogę wrócić do wcześniejszego etapu i jaśniejszym kolorem nanieść dodatkowe przebarwienia oraz wypłowienia powłoki malarskiej. 

Ostatnim etapem malowania, tak samo jak w przypadku spodu, jest zblendowanie całości z użyciem koloru bazowego, czyli wspomnianego wcześniej ciemnego khaki. Zabieg ten wyrównuje przejścia pomiędzy poszczególnymi warstwami.






Jak widać na zdjęciach malowanie farbą w takim rozcieńczeniu daje wykończenie pomiędzy satyną a połyskiem. Przy czym nie jest jednorodne. To kolejny plus, który według mnie sprawia, że model zaczyna przypominać bardziej samolot, a nie pomalowany model. 

Tutaj czas na drobną dygresję i moje przemyślenia modelarskie.

Po dokładnym utwardzeniu się powłoki malarskiej przystąpiłem do nakładania kalkomanii. Ponownie postanowiłem odejść od utartych ścieżek i schematów. Z budowy poprzedniego modelu, Wildcata, wyciągnąłem kilka wniosków. Między innymi to jak powłoka lakiernicza wpływa na odbiór modelu i ostateczną barwę użytej farby. Część efektów ginie przykryta warstwami lakieru, najpierw błyszczącego nakładanego przed i po kalkomaniach, potem satynowego lub matowego, który ma nadać ostateczne wykończenie. Dochodzi do sytuacji gdy na modelu jest kilka powłok lakierniczych, które istotnie wpływają na wygląd modelu. Po pierwsze jednorodne wykończenie jest nienaturalne i kłoci się z wymalowanymi wcześniej wypłowieniem oraz przebarwieniami. Po drugie jak już wspomniałem niektóre efekty znikają pod lakierem, a całość staje się płaska. Zresztą w tym przypadku warto czerpać z obiektów rzeczywistych. Wszystkie, tak usilnie malowane przez modelarzy, efekty znajdują się na lakierze maszyny, a nie pod nim. Kurz, zabrudzenia i słońce sprawiają, że farba staje się jaśniejsza i bardziej matowa, obsługa lotniskowa wycierając pewne panele będzie sprawiała, że miejsca te będą się bardziej błyszczeć. Nie wspominając już o celowym polerowaniu fragmentów skrzydeł. Dlaczego więc modelarze tak usilnie przykrywają te wszystkie efekty równomierną warstwą lakieru nałożonego na cały model? Dlatego postanowiłem złamać schemat i wyeliminować lakierowanie jak najbardziej się da.

Koniec dygresji.

Ponieważ, tak jak wspomniałem, farba dała wykończenie miejscami satynowe, a miejscami błyszczące miałem ułatwione zadanie przy nakładaniu kalkomanii. Miejsca pod napisy eksploatacyjne i inne kalkomanie mające dużą ilość przeźroczystego filmu dodatkowo przepolerowałem za pomocą past polerskich Tamiya. Przy nakładaniu nalepek wykorzystałem również płyny Microscale Sol i Set dzięki czemu kalkomanie ładnie się ułożyły w liniach podziału. Na koniec ich powierzchnię ujednoliciłem z resztą modelu nanosząc miejscowo lakier satynowy, po czym zrobiłem wypłowienia mocno rozcieńczoną białą farbą. Niestety nie mam dokumentacji zdjęciowej z całego tego procesu - w ferworze pracy zapomniałem zrobić zdjęcia.







Pomalowałem również pozostałe drobiazgi:




Następnie na model naniosłem wash, ponownie bez uprzedniego lakierowania całości. Na górę ciemnobrązowy, który podkreślił linie podziału blach i nity. 





Spód samolotu potraktowałem miejscowo jasnobrązową mieszanką imitującą zakurzenie paneli. Nie nanosiłem go na całą powierzchnię, ponieważ linie są dobrze widoczne dzięki washowi nałożonemu przed malowaniem.




Pozostało jedynie nanieść delikatne okopcenia z rur wydechowych, dokleić pozostałe elementy i zamontować antenę.

Poniżej prezentuję  zdjęcia gotowego samolotu PZL 37 BII Łoś w barwach XX Dywizjonu Bombowego.

























Ponieważ kilka osób zwróciło mi uwagę dotyczącą pewnych szczegółów, a ja nie mogę rozstać się z tym projektem postanowiłem poprawić to i owo wedle sugestii.
Przemalowałem kołpaki kół na kolor srebrny (moje niedopatrzenie), przetarłem chłodnice metalicznym kolorem, dodałem przewody hamulcowe, nieco zmieniłem kolor opon jasnym washem oraz dorobiłem szczerbinki na karabinach.
























 Z Aptekarską Precyzją


PS Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

  1. Świetna robota! Gratulacje! Bardzo mi się podoba jak "pobrudziłeś" podwozie i te przewody hamulcowe... Naprawdę super!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Hurricane Mk II B 1:48 Arma Hobby - Przegląd zawartości

Sea Hurricane Mk IIc 1:72 Arma Hobby - Przegląd zawartości