Very Long Range: Tales of Ivo Jima P-51D 1:48 Eduard - Przegląd zawartości
Pierwsza rzecz, która kojarzy mi się ze Stanami Zjednoczonymi to Mustang. Zarówno Ford Mustang jak i P-51 Mustang. W niczym innym nie ma więcej amerykańskości niż w tych dwóch maszynach. Zaskakującym jest więc fakt, że ten legendarny samolot prawdopodobnie nie powstałby gdyby nie Wielka Brytania i Royal Air Force…
Ponieważ chciałbym posiadać kolekcję ikonicznych konstrukcji z czasów II Wojny Światowej, w większej skali, w szafie obok pudełka ze Spitfire IX od jakiegoś czasu leżakuje pudełko z konikiem od Eduarda, trzeba przyznać, że z całkiem ładnym obrazkiem.
Sam wygląd boxartu sugeruje, że nie jest to wydanie profipack, a edycja limitowana o czym świadczy też bogactwo malowań oraz spis zawartości zestawu.
Po zajrzeniu do środka w oczy od razu rzuca się pokaźnej grubości instrukcja, pod którą kryje się pierwszy z dodatkowych gadżetów. Plakat z nadrukiem pudełkowej grafiki.
Następnie znajduje się to co najbardziej ciekawi każdego z nas czyli części. Niemal większość z nich trafiła do jednego worka, osobno jest tylko ramka ze skrzydłem i oszklenie. Z jednej strony plus za mniejszą ilość zużytej folii plastikowej. Z drugiej - kilka części wyjąłem osobno.
W sumie w pudełku znajdziemy 7 ramek, w tym jedną z oszkleniem:
Jak widać w niektórych miejscach kanały wlewowe są tak delikatne że część potrafi się odłamać od ramki. W moim przypadku były to łopaty śmigła i elementy oszklenia. Na szczęście obyło się bez strat.:)
Wystarczy jedno dłuższe spojrzenie, żeby zorientować się, że dostajemy poniekąd w gratisie sporo dodatkowych elementów. W tym przypadku niekoniecznie potrzebnych, a wykorzystywanych przy okazji innych wariantów malowań niż te zaproponowane tym razem. Na ramkach są dostępne powierzchnie sterowe kryte płótnem i metalowe, dwa warianty kołpaków i trzy rodzaje śmigła, dwie płetwy grzbietowe i szereg różnego rodzaju podwieszeń.
Zresztą spis inwentaryzacyjny zestawu w instrukcji pokazuje ile z tego wykorzystamy w proponowanych malowaniach. Reszta zasili magazyn części zamiennych na poczet budowy przyszłych modeli.
Na kilku częściach widać pewne artefakty, które powinny zniknąć pod warstwą podkładu.
Detale zostały ładnie zaprojektowane i już w ramkach cieszą oko. Warto tu zwrócić uwagę na wnękę podwozia czy kolektory wydechowe z zaznaczonymi otworami.
Oraz na osobno zaprojektowany fragment skrzydła z wylotami luf karabinów, nie trzeba się martwić o uszkodzenie tego miejsca szlifując szew łączenia połówek skrzydła.
Tak jak wspomniałem wiele elementów jest dostępnych w różnych wariantach:
Uzbrojenie podwieszane też prezentuje się całkiem sympatycznie przy, czym w zaproponowanych schematach z całej ramki wykorzystamy jedynie rakiety.
Ponieważ jest to wydanie limitowane w pudełku znajduje się też skromna żywica: koła z charakterystycznym bieżnikiem oraz pylony rakiet.
Poza tym standardowe dla wydań typu profipack blacha i maski oszklenia.
Kolorowa blaszka prezentuje się całkiem nieźle, pomimo widocznego ziarna druku zegary są całkiem wyraźne.
Byłbym zapomniał, kolejnym gadżetem, który znaleźć można w pudełku jest pin z emblematem 78 dywizjonu. Całkiem fajne wzbogacenie modelarskiego ołtarzyka :).
Do tego na jednej stronie znajduje się schemat powierzchni naturalnie metalowych i tych, które były szpachlowane i malowane na kolor aluminium.
Oraz schemat umieszczenia napisów eksploatacyjnych.
Taka ilość malowań z wszelakiego rodzaju noseartami wymaga pokaźnego arkusza kalkomanii. Ten został wydrukowany przez Eduarda i na pierwszy rzut oka wygląda bardzo dobrze. W skrócie: nasycone i wyraźne kolory, brak przesunięć i czytelne napisy.
Należy mieć nadzieję, że zniknie to po lakierowaniu.
Podsumowując, Eduard zapakował do pudełka bardzo ładnie wyglądające części i niezbędne dodatki, a do tego całkiem sporo wariantów malowania do wyboru. Wybierając ten zestaw kierowałem się tym, że staram się budować samoloty, z którymi wiąże się pewna historia lub chociaż wyróżniają się czymś od innych maszyn tego samego typu. Tak z pewnością jest w przypadku mustangów latających w ramach misji VLR. Pozwala to postawić na półce model nie tylko jednej z najbardziej znanych maszyn II wojny światowe ale i taki, który ma ciekawą historię operacyjną.
Komentarze
Prześlij komentarz