IBG 72528 September Sky 1939, PZL 37B II Łoś i PZL P.11a 1:72 oraz IBG 72515 PZL 37B II Łoś 1:72 - Przegląd zawartości

        Dla wielu z nas polskie konstrukcie lotnicze dwudziestolecia międzywojennego są czymś ikonicznym, swoistym “must have” w dorobku modelarskim. Zresztą nie powinien dziwić fakt dumy z talentu i zdolności polskich konstruktorów, którzy w realiach II RP potrafili stworzyć maszyny będące w pewnym okresie najlepszymi na świecie. Widząc niszę na tym polu IBG jakiś czas temu postanowiło uraczyć nas kilkoma polskimi konstrukcjami, w tym opisywanymi dzisiaj P11a i PZL 37B.

        W związku z tą recenzją na moje biurko trafiły dwa całkiem pokaźne pudła okraszone całkiem ładnymi grafikami polskich maszyn.



        Po otwarciu okazuje się, że oba kartony wypełnione są po brzegi modelarskimi dobrami, trzeba przyznać, że zawartość ledwo mieści się w środku.



  

72528 September Sky 1939, PZL 37B II Łoś i PZL P.11a

     Zaczynając od omawiania większego pudełka, wszystkie ramki zapakowane są w plastik, jak widać nie ma zasady co do rodzaju opakowania. Trafiły się woreczki strunowe, otwierane torebki z paskiem kleju i zgrzewane opakowania. Podczas rozpakowywania możemy doliczyć się dwudziestu ramek z szarego plastiku i dwóch przeźroczystych.



        W pierwszej kolejności pod obiektyw trafiły te części, z których zbudujemy myśliwiec. Na dwóch większych ramkach znajdują się większe elementy jak skrzydła i kadłub, pozostałe części zostały porozrzucane pomiędzy mniejsze ramki, które producent wkłada do pudełka w zależności od wersji płatowca. Do tego mamy też ramkę przeźroczystą z kompletem elementów do wszystkich wersji PZL P.11 i PZL P.24.







Części są ładnie odlane z pieczołowicie odtworzonymi detalami, gdzieniegdzie zaznaczone zostały wypukłe nity. 



Na skrzydłach odtworzono delikatną i charakterystyczną strukturę blachy.



Oraz listwy na spodniej powierzchni płata.



Drobne elementy też zostały odtworzone z należytym pietyzmem.








        Jedynie do czego można by się doczepić to chłodnica, którą warto zamienić na aftermarketową żywicę i wołające o pomstę zupełnie płaska tablica zegarów. Są co prawda do niej kalkomanie, ale również nie zachwycają. Tu na szczęście z pomocą spieszy Yahu ;)




        Ostatnim elementem, któremu warto się przyjrzeć jest oszklenie, które niestety swoją finezją nie powala. Warto więc będzie się pomęczyć i zrobić wiatrochron z dołączonej blaszki oraz kliszy, do których jeszcze wrócę.



        Pozostała zawartość pudełka to części składające się na dumę polskiej przedwojennej myśli technicznej, czyli Łosia. Z racji na wielkość modelu samego plastiku jest też sporo więcej: otrzymujemy jedenaście ramek z szarego plastiku, w tym jedną podwojoną oraz pojedynczą przezroczystą, na której znajdują się wszystkie elementy szklarni.









    Ponownie, tak jak w przypadku myśliwca, części są bardzo ładnie odtworzone i zdetalowane. Uwagę przykuwa wnętrze z ładnie zarysowanym ożebrowaniem i detalami. Należy pochwalić też takie umiejscowienie wypychaczy, że będą one niewidoczne po zamontowaniu całości kadłuba. Pozostałe elementy wnętrza również wyglądaj filigranowo i adekwatnie do skali.








        Przy tak ładnie wykonanych drobiazgach tablica zegarów to jakiś koszmarek. Nic tylko krzyczeć Dlaczego?!. Czyżby IBG zaprojektowało ten element pod część fototrawioną? Niestety nie, na dość okazałej blaszce nie ma tablicy. Na szczęście tym razem jednak na ratunek ponownie przychodzi Yahu ze swoim aftermarketem.

  
         Wracając do modelu powierzchnie zewnętrzne nie odbiegają od standardu wykonania wnętrza. Linie podziału zostały delikatnie zaznaczone, powierzchnie sterowe mają odwzorowane charakterystyczne listwy wzmacniające i należy zaznaczyć, że są pozbawione jakichkolwiek jamek skurczowych, na które można było trafić w poprzedniej wersji Łosia tego producenta.


Równie ładnie prezentują się chłodnice montowane na skrzydłach


    Silnik jak na ograniczenia tej technologii całkiem przyzwoity, więcej i tak nie dojrzymy przez osłonę silnika.


        Na koniec szkło. Imponujących wielkości szklarnia dziobu została odlana w jednym kawałku i prezentuje się całkiem ładnie. Jak na tak spory element powinno być też dużo przez nią widać. Nieco gorzej wypada oszklenie kabiny pilota, ale dalej trzyma zadowalający poziom.





        Kontynuując, poza plastikiem w pudełku znajdują się jeszcze dwie blaszki fototrawione. Są one dość obfite, ponieważ połowa blaszki dla łosia to wnęki podwozia głównego, poza tym dostajemy drobne detale wnętrza, pasy oraz instalację silnika. Druga blaszka jest uniwersalna dla konstrukcji z rodziny P.11 także nie wszystkie elementy zostaną wykorzystane. Znajduje się tutaj kilka detali do wnętrza i między innymi wspomniana już wcześniej rama owiewki, w którą należy wkleić części z dołączonej kliszy.



        Kalkomanie, drukowane przez Techmod, są na wysokim poziomie, nawet drobne napisy eksploatacyjne są czytelne, a kolory ostre i nasycone.





        Żeby wiedzieć jak to wszystko ze sobą połączyć potrzebujemy instrukcję. W tym przypadku jest to pokaźnych rozmiarów książeczka formatu A4. Na pierwszych stronach zwyczajowo znajduje się rozpiska potrzebnych farb i inwentaryzacja zestawu.




Kolejne kroki budowy zostały przedstawione w formie renderów. Mi to akurat odpowiada, aczkolwiek niektórym może przeszkadzać.


Warto zauważyć, że rozmieszczenie napisów eksploatacyjnych zostało pokazane na osobnej stronie instrukcji.


        Skoro już o rozmieszczeniu kalkomanii mowa to pora zaprezentować proponowane schematy malowania. Jak się zapewne większość z was domyśla kolorystycznej ekstrawagancji tu nie ma, ot polskie khaki. Malowania z września, więc wariant ciemny. W zestawie dostępne są po dwie wersje oznaczeń dla obu maszyn:





72515 PZL 37B II Łoś


Ponieważ zawartość pudełka, jeśli chodzi o plastik i blaszkę, jest taka sama jak w wyżej omawianym zestawie zaprezentuję jedynie dostępne kalkomanie oraz malowania, których tym razem są trzy do wyboru:





Kalkomanie zostały wydrukowane na równie wysokim poziomie co w powyżej omawianym zestawie.



        Podsumowując oba modele uznaję za bardzo udane i takie, które wniosą istotny wkład w kolekcję gotowych maszyn.

Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hurricane Mk II B 1:48 Arma Hobby - Przegląd zawartości

Sea Hurricane Mk IIc 1:72 Arma Hobby - Przegląd zawartości