FM-2 Wildcat 1:72 Expert Set Arma Hobby - Przegląd zawartości

 

FM-2 czyli żbik na sterydach.

        Zaprezentowana przez naszego rodzimego wydawcę ostatnia wersja produkcyjna Wildcata powstała poprzez odchudzenie standardowego F4F-4 i dodanie do tej konstrukcji mocniejszego silnika. Nie trzeba być znawcą, żeby domyślić się, że dzięki takiej modyfikacji powstała maszyna o bardzo dobrych osiągach, co potwierdza również fakt, że była to wersja najliczniej produkowana. Samolot ten nazwano FM-2 Wildcat.
 

        Wracając do miniatury, na odwrocie pudełka zostały przedstawione schematy malowań, które można wykonać. Jest ich niemało, bo aż 6, także wybór nie będzie prosty dla niezdecydowanych: 
 

Po otwarciu naszym oczom ukazuje się całkiem bogata zawartość:
  • dwie ramki ze zwykłego szarego plastiku
  • jedna ramka z elementami przeźroczystymi,
  • blaszka fototrawiona,
  • arkusz z maskami,
  • całkiem sporej wielkości arkusz z kalkomaniami,
  • i oczywiście instrukcja budowy

        Elementy plastikowe są bardzo ładnie odlane, zachwyca ich ostrość i wyrazistość. Do tego delikatna siatka linii podziału blach sprawia, że całość wygląda bardzo lekko i finezyjnie. Przyglądając się elementom kadłuba i skrzydeł można stwierdzić, że niemal niczego tu nie brakuje. No właśnie niemal, bo aż prosi się o odwzorowanie nitowania na skrzydłach oraz kadłubie. 
 


I to nie jest tak, że się nie da, bo Arma pokazała świetne nity w tej skali na ścianie ogniowej omawianego tu żbika.


         Należy też pamiętać o wspaniałym nitowaniu na miniaturze Jaka 1b tego producenta. Trochę też szkoda, że nie pokuszono się chociaż o imitację blachy nitowanej na zakładkę tak jak zrobił to Eduard w swojej miniaturze Hellcata. 
 
         Pozostałe części zaprojektowane są z równą starannością i drobiazgowością. Uwagę przykuwają elementy kabiny pilota, które są wyraźnie odlane, filigranowe i adekwatne do skali.
 


        Aż żal będzie to zamykać wewnątrz kadłuba. Zajrzeć do środka będziemy co prawda mogli przez oszklenie, które jednak wymaga nieco pracy. Części są delikatne i cienkie, jednak tracą nieco na przejrzystości przy dokładnej lustracji co widać na zdjęciach. Tutaj jednak odrobina pasty polerskiej i chwila czasu na polerowanie powinno rozwiązać ten mały problem.




 
        Również imitacja silnika została bardzo ładnie zaprojektowana. Zwłaszcza po dodaniu dołączonych do zestawy elementów fototrawionych gotowa jednostka napędowa powinna usatysfakcjonować niejednego modelarza, a Ci którzy będą mieli ochotę dodać coś od siebie mają świetną bazę do dalszych waloryzacji. 
 


        Jako, że wspomniałem już o blaszce to należałoby coś więcej o niej napisać. Na niewielkich rozmiarów arkusiku znajduje się kilka elementów wzbogacających kabinę pilota takich jak fototrawiona tablica przyrządów, pasy, kilka manetek oraz wspomniane wcześniej elementy potrzebne do wzbogacenia silnika. Według mnie wszystko czego potrzeba w tej skali.
 

        Ostatnim elementem wykorzystywanym w budowie są kalkomanie. Te zostały wydrukowane przez naszą rodzimą firmę, Techmod, i nie odbiegają od współczesnych standardów. Dobrze nasycone, bez przesunięć, z czytelnymi nawet drobnymi napisami eksploatacyjnymi. Do tego oprócz 6 zestawowych malowań (5x USN i 1 FAA) otrzymujemy bonus w postaci numerów seryjnych i liter kodowych dla 2 kolejnych maszyn FAA. Nic tylko otwierać instrukcję i kleić.
 
 
        Co do instrukcji to jest ona dość gęsto zadrukowana i dobrze jest poświęcić nieco czasu na dokładne przestudiowanie kolejnych etapów budowy tak, żeby nie zrobić żadnej skuchy w czasie klejenia. Jednak wydaje mi się, że nawet mniej doświadczony modelarz świetnie sobie z nią poradzi.
 


        Co prawda w opis malowań wkradł się jeden chochlik drukarski, plansza z pierwszym malowaniem nie posiada opisu, na szczęście poprawiona wersja jest dostępna na stronie Arma Hobby do samodzielnego wydruku.


Pozostałe schematy malowań wyglądają tak jak powinny:






        Podsumowując, uważam model Wildcata za zupełnie udaną miniaturę. Zresztą ilość zdjęć gotowych modeli zbudowanych z tego zestawu mówi sama za siebie. W mojej opinii jest to świetny zestaw zarówno dla osoby, która zrobi go prosto z pudła jak i bardzo dobra podstawa pod dalsze modyfikacje i przeróbki wykonywane przez doświadczonego modelarza chcącego mieć replikę 1:1 z oryginałem. Także nic tylko kleić.

        A jak się klei? Tego zamierzam dowiedzieć się w najbliższych tygodniach.

Jeśli podoba Ci się to co robię i chciałbyś mieć swój wkład w moją pracę to możesz postawić mi kawę w serwisie buycoffee.to.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hurricane Mk II B 1:48 Arma Hobby - Przegląd zawartości

PZL P.11A 1:72 IBG - Warsztat